Maj bez strat
Nie ma szans na szybkie pokrycie przez Narodowy Fundusz Zdrowia kosztów wykonanych przez raciborski szpital ponadplanowych procedur ratujących życie. Może to nastąpić dopiero w przyszłym roku.
Szpital obliczył, że NFZ powinien zapłacić ponad 1,58 mln zł. Taka kwota byłaby częściowym ratunkiem na ciągnące się od lat zadłużenie placówki. Na ostatniej sesji Rady Powiatu dyrektor Wojciech Krzyżek przedstawił najnowsze dane. Obecnie zobowiązania sięgają kwoty 16,3 mln zł, w tym wymagalne 3,18 mln zł. Jego zdaniem efekty przynosi program naprawczy, który polegał na przeniesieniu pozostałych oddziałów z ul. Bema na ul. Gamowską. W tym roku do maja strata powiększyła się o 414,9 tys. zł. W samym maju, bez kosztów amortyzacji, zarobił 25 tys. zł. Oznacza to, że zadłużenie przestało rosnąć. Nie rozwiązuje to jednak problemu już narosłych w poprzednich latach długów wobec dostawców i pracowników, m.in. z tytułu podwyżki tzw. 203. Na ten problem nadal nie ma recepty zarówno w Raciborzu jak i wielu innych szpitalach w Polsce. Czekamy na wypracowane przez rząd rozwiązania systemowe - mówi starosta raciborski Henryk Siedlaczek.
Tegoroczny kontrakt został już wykonany w prawie 50 proc. To szybsze tempo niż w latach poprzednich, wynikłe głównie z faktu, że coraz więcej ludzi chce się leczyć w Raciborzu. Magnesem są nowe sale i nowoczesny sprzęt. NFZ nie chce jednak zakontraktować nowych usług ani zapłacić za te ponadplanowe z tytułu procedur ratujących życie i porodów. Nie chce też godzić się na finansowanie działalności nowych oddziałów. Nowy szpital przy ul. Gamowskiej ma wolne piąte piętro. Rozpatrywane są różne pomysły. Na razie jednak trzeba je odłożyć na półkę.
(waw)