Biegające pulpety?
Do naszej redakcji docierają głosy czytelników, którzy skarżą się na jedzenie w nowym szpitalu. Mamy głosy, że posiłki są smaczne - powiedziano nam w dyrekcji. Na wszelki wypadek pacjenci mogą zgłaszać swoje skargi. Czy to coś da?
Sprawa jedzenia pojawia się od kiedy pracuję w tej instytucji. Ludzie narzekali na jedzenie jak kuchnia była w szpitalu i narzekają teraz. Natomiast są również głosy, że jedzenie jest w porządku. Wszystkie krytyczne uwagi odnotowujemy i przekazujemy firmie. Do ideału jeszcze daleko, ale chyba nie jest najgorzej - tyle powiedział nam dyrektor szpitala Wojciech Krzyżek.Likwidacja szpitalnej kuchni była elementem programu naprawczego i koniecznością wynikającą z zachowania reżimów sanitarnych. Na ul. Bema posiłki przygotowywano na miejscu, na Gamowskiej są dowożone z Jastrzębia. Przetarg na tzw. catering wygrał wrocławski Impel. Szpital ma możliwość zamawiania 27 różnych diet w zależności od schorzeń leczonych pacjentów.
Żywienie jest jednym z elementów leczenia i musi być komponowane w oparciu o odpowiednie normy dietetyczne, co nie zawsze odpowiada indywidualnym gustom pacjentów - dodaje W. Krzyżek.
Zimą pacjenci skarżyli się, że posiłki przywożono chłodne. Na oddziałach, jak tłumaczono nam wtedy w dyrekcji, znajdują się kuchenki, na których można było danie podgrzać. Choć w opinii dyrekcji z jedzeniem nie jest „najgorzej”, to w oczach pacjentów niektóre dania są „niejadalne”.
Podczas mojego pobytu na oddziale ginekologiczno-położniczym posiłki nam serwowane były wręcz niejadalne. Podano nam nieświeże pulpety, które nazwałyśmy biegającymi po talerzu. Jeżeli była marchew na gęsto we wtorek, to w środę taka sama trafiała na nasze talerze, tyle że z dodatkiem tartego selera. Podane na kolację jajka raczej nie znajdowały amatorów, gdyż po obraniu okazywały się całe czarne. Zaskoczył mnie fakt, że gdy poprosiłam o kromkę chleba więcej usłyszałam, że pieczywo jest odliczone. Były dania, w których mogli oszukiwać na mięsie. Jak nie gulasz, który składał się z samego sosu bez określonego smaku, to słynne pulpety lub risotto składające się z samego ryżu - napisała nam jedna z czytelniczek (dane do wiadomości redakcji). Jedzenie na oddział przynosił jej mąż.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, po jednym z posiłków z ryżem kobiety na oddziale ginekologicznym dostały rozstroju żołądków.
Skargi pacjentek trafiły do ordynatora, te do dyrekcji, a stamtąd do firmy cateringowej. Miejmy nadzieję, że skargi w końcu przyniosą jakiś efekt.
Czekamy na kolejne opinie naszych czytelników w tej sprawie. (waw)