Mała cząstka dorobku
Jego prace znajdują się w posiadaniu wielu kolekcjonerów, niedostępne szerszej publiczności. Tą jednak od kilku dni miała okazję ujrzeć większość z nich, zgromadzonych na wystawie w kuźniańskim MOKSiR-rze.
Prace, które artysta udostępnił, obejmują zasięgiem czasowym niemal cały okres działalności. Andrzej Pochopień rzeźbi zaś już ponad 20 lat. Podzieliłem wystawę na trzy części, składające się z dwudziestu sześciu prac. Pierwsza to figurki, druga płaskorzeźby, a trzecia to prace dotyczące Rafametu - wyjaśnił. Najmniejsze kilkucentymetrowe ptaszki urzekają prostotą i kolorami. Z kolei wśród większych rzeźb rzucają się w oczy czarne posążki, niemal tak samo afrykańskie, jak ich pierwowzory. Świetnych tematów dostarcza bowiem artyście kultura ludów wielkiego kontynentu - fascynująca jest na przykład prostota twórców „Czarnej Afryki". Czasami korzysta z prac mistrzów malarskich - Kossaka, Malczewskiego, Wyspiańskiego i innych - ich obrazy, tyle że zaklęte w drewnie, cieszą oko żywymi barwami. Część płaskorzeźb ma także tematykę religijną - znaleźć można wśród nich nie tylko ikonki, ale też kościoły z okolic Kuźni.
Największe prace niestety nie są dziś już osiągalne dla ich twórcy, a o części z nich przypominają jedynie fotografie. Kącik rafametowski z kolei, to głównie przedstawienia maszyn i panoramy zakładu. Wykonanie dwóch płaskorzeźb obrabiarek wymagało od autora iście fotograficznego odwzorowania szczegółów.
Andrzej Pochopień rzadko do tej pory wystawiał swe prace. Tym razem dołączyła do niego córka Anna, prezentując „Zatrutą studnię”, największą dotąd płaskorzeźbę przez siebie wykonaną. Pracowała nad nią kilka miesięcy. Idzie pewnie w ślady ojca, który już od lat drąży dłutem w surowych bryłach i deskach drewna.
Choć o sobie mówi, że nie czuje się artystą, a rzeźbiarstwo dla niego jest bardziej jak hobby, ma wprawne oko i pewną rękę. Do dłubania w drewnie przydają się jak ulał. Potrzebny jest też pomysł, będący jak najbardziej „na czasie". Bez tego żaden kawałek drewna nie obróci się w realne dzieło. Bardzo lubi rękodzieło ludowe, szczególnie artystów z okolic Suchej Beskidzkiej i Stryszawy.
Pochopień najbardziej lubi prace nad płaskorzeźbami - w nich się specjalizuje. Nie rezygnuje z innych form, choć nie zajmuje się nimi często. Ma ciekawy sposób pracy. W dobry nastrój wprawia go ciężki rock. Pink Floyda, Ozzy Osbourne, Metalliki, Placebo, Tiamat, Xymox, Pendragon, Anathemy. Mistrz metaloznawstwa i obróbki cieplnej w Rafamecie zaczynał na gliwickiej Politechnice Śląskiej od korzenioplastyki. Wyszukiwał w górach odpowiednie formy korzeni wyrwanych z ziemi drzew. Rzeźbić zaczął przypadkiem, gdy z Rabki przywiózł pospolitą figurkę ludowego świątka. Na studiach brał udział w konkursach. Miał kilka wystaw. Po studiach trafił do Nysy i tam przez 8 lat nie tykał dłuta, aż dopiero przenosząc się do Kuźni wznowił działalność. Pracuje w mieszkaniu, w piwniczce, struga, wierci, - póki nie ujawnią się w drewnie pożądane kształty. Niekiedy pracuje nad jednym obiektem przez wiele miesięcy. W ubiegłym roku wyrzeźbił dla miejscowego kościoła parafialnego posąg świętego Judy Tadeusza. Nie stroni od eksperymentowania, by uzyskać lepsze efekty końcowe. sięga po farby. Nie wszystkie jednak dzieła wymagają polichromii. Niekiedy z ciekawości próbuje dość niekonwencjonalnych metod przy wykańczaniu prac, jedną kiedyś powlekł... pastą do butów. Najlepsze i najciekawsze prace są dopiero przede mną. Właśnie się do jednej z nich przymierzam - zapowiada.
(sem)