Nie ma bramek, nie ma punktów
Przyszłość Rogów znów okazała się lepsza od raciborskiej Unii - ostatnio wygrała też w Pucharze Polski. Goście na inaugurację sezonu wiosennego odnieśli cenne zwycięstwo 1:0 i wciąż liczą się w walce o mistrzostwo IV ligi. Unia straciła z kolei znów trochę dystansu do innych rywali - a mogła wywalczyć przynajmniej punkt. Zaszwankowała tradycyjnie skuteczność pod bramką przeciwnika.
Opóźniona o tydzień inauguracja sezonu ligowego nie była udana dla seniorów Unii. Porażka 0:1 z wiceliderem to jakby przegrana pierwszej poważnej bitwy, stawiająca ich niemal pod ścianą. Kilka innych zespołów, będących z nimi „na styku”, wygrało bowiem swe mecze i odskoczyło znów o parę punktów. Niezwykle liczna rzesza raciborskich kibiców, która oglądała czwartoligowe derby podokręgu na stadionie przy ulicy Srebrnej, opuszczała go zawiedziona - bo przynajmniej punkt gospodarze powinni byli wywalczyć. Nie udało się, a głównie dlatego, iż dał o sobie znać stary grzech - nieskuteczność. Pierwsza połowa nie była w wykonaniu Unii najlepsza. Miejscowi nie dawali rady z przedostaniem się pod pole karne rywali i nie stwarzali poważniejszych sytuacji strzeleckich. Grali nerwowo i często niecelnie podawali. A goście wciąż imponowali zgraniem, zaprezentowanym nie tylko w sparingach, ale i meczach pucharowych przed sezonem. Zająca próbowali nękać szczególnie Kuś i Śmigielski, a tradycyjnie już szarżował groźnie skrzydłami Bednarek. Lepiej też goście radzili sobie w środkowej strefie, a im bardziej boisko stawało się grząskie i rozdeptane, tym trudniej było ich uprzedzać piłkarzom Unii. W 40 min. kolejna wymiana podań rozmontowała szyk defensywny gospodarzy, zaś obsłużony podaniem w polu karnym Kuś wymanewrował dwóch obrońców i strzelił precyzyjnie w długi róg.
Unia zaczęła nacierać ze zdwojoną energią po przerwie. Jednak przez długi czas ataki na bramkę Kłody przypominały bicie grochem o ścianę. Strzały z dystansu były niecelne lub za słabe, kluczowe podania do napastników za mocne, a dośrodkowania ze skrzydeł padały łupem rosłych obrońców. Niemniej ci ostatni, coraz bardziej zmęczeni walką na ciężkiej płycie boiska, zaczęli popełniać błędy. Pierwszą szansę miał Chmielewski po akcji lewą stroną, ale trafił z ostrego kąta w nogi Kłody. Ale bardziej będzie mu się pewnie śnić po nocach sytuacja z 65 min. Pawłowski obsłużył go kolejną sprytną wrzutką za plecy obrońców, a ten mając przed sobą tylko bramkarza posłał piłkę obok niego. Kibice poderwali się z krzykiem, patrząc za kozłującą leniwie po murawie futbolówką, już widząc ją w siatce. Ale minęła słupek o włos, a pechowy strzelec długo nie mógł w to uwierzyć...
W 78 min. znów powinien paść gol dla Unii. Kilka krzyżowych podań drugiej linii zastopowało obrońców Rogowa, Kopczyński chytrze odegrał piłkę piętą wbiegającemu w pole karne Świtale - jakim cudem tenże trafił jednak z kilku metrów prosto w Kłodę, pozostanie zagadką. Fatalnie przestrzelił też w dogodnej sytuacji Tomasiak - uciekł lewą stroną obrońcy, ale uderzył za bardzo w bok i było po strachu. Goście w końcówce skupili się na obronie wyniku i udało im się to - unici bowiem, miast próbować wrzutek na ich pole karne, zbyt schematycznie rozgrywali piłkę „po sznureczku” i często ją gubili w prosty sposób na przedpolu. Tracili tylko cenny czas, goniąc kontrujących rywali. W efekcie żadna próba wyrównania się już nie powiodła.
RTP Unia Racibórz - KS Przyszłość Rogów 0:1(0:1). Br. 40. Kuś.
Unia: Zając - Krótki, Świtała (83. Frydryk), Praszelik (46. Marców), Kowalczyk, Binek (65. Bulandra), Pawłowski, Behrendt, Podolak (65. Tomasiak), Kopczyński, Chmielewski. Przyszłość: Kłoda - Kołek, Sowisz, Smuda (85. Pierchała), Jordan, Śmigielski, (89. Wojtala), Dzierżenga (79. Gaca), Owczarek, Bednarek, Mościcki (79. Pokorny), Kuś.
(sem)