Jak zarobić miliony
„Ślązak” postawiono w stan likwidacji w 1995 r. i dziwi mnie, że ówczesny Zarząd Miasta nie wykupił tak atrakcyjnego terenu w centrum miasta, tym bardziej, że cena sprzedaży około 600 tys. zł (dane z poprzednich publikacji) była wyjątkowo atrakcyjna. Budynek przeznaczyć można było np.: na centrum wystawowe z częścią handlową, filię wyższej uczelni, campus studencki lub do innego przeznaczenia dla potrzeb ludności. Ostatecznie można było po prostu wynająć teren łącznie z budynkiem inwestorowi prywatnemu, a opłaty zasiliłyby kasę miasta dla dobra ogółu.
Tak się jednak nie stało. Poprzedniemu zarządowi zabrakło wyobraźni lub było to celowe działanie. Trudno mówić o braku informacji, ponieważ teren wraz z budynkiem znajdował się naprzeciw Urzędu Miasta.
Teren wykupił prywatny przedsiębiorca Pan Z., właściciel pawilonu meblowego w celach spekulacyjnych. Następnie, dziwnym zbiegiem okoliczności na wniosek likwidatora wpłynął postulat do Rady Miasta, której przewodniczył Pan T.W. o przesunięcie strefy ochronnej konserwatorskiej poza teren „Ślązaka”.
Były Zarząd Miasta nie wniósł zastrzeżeń do wniosku. Z zatwierdzeniem nie było problemu, ponieważ ugrupowanie radnych skupionych wokół Przewodniczącego miało większość w Radzie Miasta. Wniosek został zatwierdzony. Przewodniczący Rady Miasta, na co dzień sąsiad Pana Z., który nabył „Ślązak” dopilnował, aby sprawa została pozytywnie załatwiona. Uchwała Rady Miasta praktycznie umożliwiła wyburzenie budynków po byłym zakładzie „Ślązak” za zgodą Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Teren był wolny. Obecnie wartość terenu wynosi 5-8 milionów zł. Znaleziono inwestora i można szybko zarobić parę milionów. Stąd tytuł mojej korespondencji.
Życzliwość pana Przewodniczącego Rady poprzednich i obecnej kadencji do Pana Z. jest zastanawiająca. Parę lat temu jako Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Nowoczesna” wydał Panu Z. zgodę na rozbudowę pawilonu meblowego przy ul. Nowej w odległości 10-12 metrów pod oknami lokatorów, likwidując część podwórka, gdzie znajdował się parking samochodowy i tereny zielone. Inwestycję przeprowadzono wbrew woli mieszkańców, ich protestów nie uwzględniono, na co również miał wpływ były Zarząd miasta, który bardzo szybko wydał decyzje o warunkach zabudowy.
Kończąc, myślę, że Panu redaktorowi nie zabraknie odwagi, aby mój list opublikować w całości, bez skrótów, aby mieszkańcy mogli poznać kulisy sprawy i inny punkt widzenia na temat sprzedazy Ślązaka.
Stały czytelnik
Leon Ziarkowski
Od redakcji
Oczywiście, że publikujemy. Przedstawiony przez Pana problem nurtował opozycyjnych radnych oraz samego prezydenta Jana Osuchowskiego, niewątpliwego oponenta politycznego T. Wojnara, który dogłębnie zbadał sprawę. Okazało się, że likwidator Ślązaka nie zaproponował miastu kupna terenu. Gdyby rzeczywiście transakcja miała jakieś niejasne tło, wówczas obecny prezydent z pewnością ujawniłby to opinii publicznej, a wszystkie niejasności wyjaśniłaby prokuratura. Jeśli jednak ma Pan jakieś nowe dowody, poza własnymi domysłami i kojarzeniem dat, prosimy nam je przekazać. Na pewno zamieścimy je na łamach Nowin Raciborskich.