Obłuda, dezinformacja i hipokryzja
Dziwić naprawdę może stwierdzenie o poważnych błędach i zaniechaniach, cytat: „statutowych działań samorządowych w przygotowaniu inwestycji (sprawa przebicia ulicy Pocztowej i „Kamienioka”), zbywanie majątku miejskiego na trudnych do zrozumienia zasadach - np.: sprzedaż terenów w centrum miasta po byłym „Ślązaku” - koniec cytatu.
Największy dureń wie, że nie może sprzedać legalnie tego, co nie jest jego własnością. Jeżeli chodzi o teren po byłym „Ślązaku” Gminie Racibórz przysługiwało jedynie prawo pierwokupu, z którego nie skorzystała, bo nie miała na ten cel specjalnych środków, a co jeszcze ważniejsze, dalszych środków na zagospodarowanie tego terenu.
Z jednej strony dziwi mnie a z drugiej nie, że podpisał się pod tymi zarzutami Edmund Stefaniak, jeden z bardziej aktywnych radnych SLD w Radzie Miasta ubiegłej kadencji. Dziwi to, bo pan Edmund Stefaniak dobrze wie, że teren po byłym „Ślązaku” nie był własnością Gminy Racibórz, więc w żaden sposób nie mogła się zajmować jego zbyciem.
Będąc jednak w przeszłości świadkiem zachowań wyżej wymienionego, które wprawiały mnie w osłupienie i konsternację, to powoli przestaję się temu dziwić. Z wielu sytuacji, które pamiętam, przypomnę jedną.
Pod koniec grudnia 1998 roku wpłynął do Zarządu Miasta Racibórz wniosek pani Marii Wiechy o dofinansowanie „Centrum Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych” o kwotę trzydziestu tysięcy złotych, która miała być przeznaczona na etat kierowcy i koszty utrzymania samochodu, którym dowożeni są niepełnosprawni z domu do Centrum i z Centrum do domu. Zarząd głosami 6 do 1 odrzucił ten wniosek uważając, że z dotacji dla Centrum zabezpieczonej w budżecie na rok 1999 środki te należy wygospodarować.
Pomimo tego sprawa ta wróciła na styczniową sesję Rady Miasta w 1999 roku. I co? Radny Edmund Stefaniak wystąpił z wnioskiem o przyznanie wspomnianej kwoty 30 000 złotych, biorąc radnych „na litość” i odwołując się do ich sumień, w czym wspomagali go współkoalicjanci.
Rada tych pieniędzy w końcu nie przyznała stwierdzając, że ma równorzędny obowiązek dbania o wszystkich: zdrowych i chorych, a środki, którymi dysponuje rozdzielać w sposób rozsądny i sprawiedliwy.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy w trzy miesiące później na sesji Rady Miasta, na której rozpatrywany był wniosek o udzielenie Zarządowi Miasta absolutorium, jako pierwszy wystąpił radny Edmund Stefaniak z wnioskiem, aby absolutorium nie udzielić, bo Zarząd lekką rączką przyznaje dotacje dla… „ Centrum Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych”. Bez komentarza. Zarzut dotyczący opóźnień sprzedaży „Kamienioka” też skierowany został pod złym adresem. Winę za to ponosi Zarząd Miasta, a więc pan prezydent Osuchowski, czego zresztą sam nie ukrywał. Powodem opóźnienia było przeoczenie pewnych spraw proceduralnych. Ponieważ radni nie dopatrzyli się w tym złej woli prezydenta, podeszli do tej sprawy ze zrozumieniem.
Jeżeli zaszły jakiekolwiek opóźnienia związane z pracami na ulicy Pocztowej, to można jedynie za to obciążać poprzedni lub obecny zarząd miasta, albo łącznie jeden i drugi, ale w żadnym wypadku nie Radę Miasta Racibórz, ani tę obecną, ani tę z poprzedniej kadencji.
Sprawa być albo nie być w Radzie Miasta Racibórz radnych Marii Wiechy i Tadeusza Wojnara wymaga szczególnego omówienia. Spróbuję tego dokonać w następnym liście, a teraz tylko stwierdzę, że pozbawienie ich tej funkcji jest nieuprawnione i stanowi pogwałcenie decyzji wyborców dokonanych w wolnych i demokratycznych wyborach.
Przypomnę tylko, że w obecnej 23 osobowej Radzie Miasta Racibórz radna Maria Wiecha i radny Tadeusz Wojnar zajmują kolejno w ilości uzyskanych od wyborców głosów trzecie i czwarte miejsce. Jeżeli przyjąć by trzeba było odmienną wersję, znaczyłoby to, że obecnie w Polsce świadczyć dobro innym absolutnie się nie opłaca.
Mając w pamięci to, co już kiedyś powiedział pewien mędrzec, także senator, chce się i dzisiaj krzyczeć:
O tempora! O mores!
Zbigniew Ciszek wiceprzewodniczący Rady Miasta