Toast rozpuszczalnikiem
Najprawdopodobniej przykrymi dolegliwościami żołądkowymi skończyło się biesiadowanie przy świątecznym stole dla osób, które nabyły alkohol z nielegalnej rozlewni w Cieszynie. Przestępcy mieszali spirytus z rozpuszczalnikiem do farb. Wpadli w ręce funkcjonariuszy Śląskiego Oddziału Straży Granicznej w Raciborzu.
Śląska Straż Graniczna od dawna ostrzega przed zakupami taniego alkoholu w butelkach z etykietami czeskich marek, który można nabyć na przygranicznych bazarach. Na pewno kusi niska cena, ale, jak wiadomo, coś za coś. Oferowana wódka nie dość, że jest niskiej jakości, to może doprowadzić do poważnych komplikacji zdrowotnych. Niedawny przypadek z Cieszyna powinien przekonać niedowiarków.Do odkrycia rozlewni doszło do przypadkiem, dzień przed Wigilią. W trakcie rutynowego patrolu pogranicznicy z Raciborza zauważyli jak obok jednej z posesji dwóch młodych mężczyzn pakuje do samochodu kartony z papierosami. Podczas kontroli wyszło na jaw, że były to papierosy bez polskich znaków akcyzy, a więc mające trafić do nielegalnego obrotu. Najprawdopodobniej zamierzano je przeszmuglować przez granicę, bo mężczyźni upychali kartony do zbiornika paliwa. Pojazd miał instalację gazową, przez co bak służył jako bagażnik.
Patrol zainteresował się posesją, z której wynoszono trefny towar. Przeszukanie posesji przyniosło nieoczekiwane odkrycie. Okazał się, że jest to mała gorzelnia. W domu ujawniono kompletną linię rozlewniczą alkoholu. Były specjalne beczki do mieszania wódek, puste butelki, oryginalne nakrętki, kapslownica i etykiety na butelki. Znaleziono także blisko 300 litrów 95 proc. alkoholu - relacjonuje kpt. Grzegorz Klejnowski, rzecznik prasowy Śląskiego Oddziału Straży Granicznej w Raciborzu.
Pogranicznicy natrafili również na 65 litrów oryginalnie zapakowanego rozpuszczalnika do farb spirytusowych. W jego skład wchodzi 95 proc. skażony alkohol, niezwykle szkodliwy dla zdrowia. Trucizna ta była mieszana ze spirytusem spożywczym i wlewana do butelek, na które naklejano etykiety z czeskich wódek gatunkowych. Potem mieszanka trafiała na okoliczne bazary jako czeski produkt, z ceną za litr rzecz jasna niższą, niż w polskich sklepach.
To, czy alkohol był szkodliwy dla zdrowia ocenią specjaliści po szczegółowych badaniach laboratoryjnych. Sądzimy jednak, że ta trefna wódka mogła prowadzić do komplikacji zdrowotnych - dodaje kpt. Klejnowski.
Straż Graniczna wszczęła w tej sprawie postępowanie. Zatrzymano dwóch obywateli Czech oraz dwóch Polaków. Nie wykluczone są kolejne zatrzymania. Cały sprzęt rozlewni oraz alkohol, a także papierosy bez polskich znaków akcyzy zostały zabezpieczone jako dowody.
(waw)