W Raciborzu gibli brak
„Ciotka Marika była to siostra ojca, jeszcze dość młodo, ale też puklato i niewydarzono. Ona uczyła mnie roztomańtych gedichtów i śpiewków. Była to moja pierwszo rechtorka...” tymi słowami zaczął swoją kolejną opowieść raciborski gawędziarz Henryk Swoboda, który jest człowiekiem legendą konkursu gwarowego „Ze Śląskiem na Ty”.
Głównym celem konkursu „Ze Śląskiem na Ty”, zorganizowanym przez Łubniański Ośrodek Działalności Kulturalnej, jest popularyzowanie wiedzy o historii, szczególnie o kulturze tego regionu. Dlatego też jego inicjatorom już od dziewięciu lat przede wszystkim zależy na pracach pisemnych, które stanowią zbiór żywotnych jeszcze w pamięci starszych pokoleń przekazów obrzędów, legend, a także historii poszczególnych okolic. Raciborzanin Henryk Swoboda, współpracownik „Nowin Raciborskich”, rozmiłowany w historii i folklorze ziemi raciborskiej, od czterech lat jest zdobywcą najwyższych laurów w najstarszej grupie wiekowej. Teksty pana Henryka cieszą się szczególnym uznaniem jurorów: prof. dr. hab. Teresy Smolińskiej - kierownika Katedry Folklorystyki Uniwersytetu Opolskiego, Jana Goczoła - prezesa Opolskiego Towarzystwa Kulturalno Oświatowego i Piotra Badury - redaktora naczelnego gazety „Beczka”, którzy szczególnie podkreślają jego talent gawędziarski, oryginalność. Pan Henryk jako jeden z nielicznych uczestników tego konkursu używa w swoich opowieściach wiele już dziś niespotykanych form gwarowych.
W tegorocznej edycji organizatorzy oczekiwali prac związanych z tematyką wiejskiej architektury. Nadesłano trzysta tekstów z różnych regionów Górnego Śląska. W tegorocznym konkursie moje prace nie zostały wyróżnione, odbiegały nieco od warunków konkursu. Preferowane były prace na temat tzw. „gibli ołtarzowych”, tj. wnęk na szczytach domów, w których umieszczano figurki świętych, bądź obrazy o tematyce religijnej. Należało opisać historię takiego ołtarzyka oraz dołączyć zdjęcia dobrej jakości i o większym formacie - opowiada Henryk Swoboda. Samych ołtarzyków o ciekawej tematyce u nas brak. Po wojnie Racibórz został w większości wypalony. Dużo domów zmieniło właścicieli i historie na temat nawet zachowanych jeszcze są nieznane - dodaje gawędziarz.
E.Wa