Emocje do ostatka
Pasjonujący mecz rozegrali w szóstej kolejce II ligi tenisiści Naprzodu Borucin Bojanów. Gospodarze pokonali 6:4 wicelidera rozgrywek KTS Lędziny i z dorobkiem 8 punktów plasują się na 6 pozycji w tabeli.
Tenisiści Naprzodu stoczyli do tej pory na sali bojanowskiego Domu Kultury trzy mecze - a każdy z nich niemal do ostatniego serwisu trzymał w napięciu coraz liczniejsze grono kibiców. Na inaugurację gospodarze wygrali z Odrą Brzeg 6:4, zwycięstwo zapewnili sobie w ostatniej partii. Ze skrzyszowską Gwiazdą także wynik ważył się do końca ostatniej gry singlowej - wtedy remis był blisko, ale skończyło się na porażce 4:6. Ostatnie piątkowe starcie z wiceliderem lędzińskim również trzymało w napięciu do samiutkiego końca, szczęśliwie tym razem kończąc się dla tenisistów beniaminka. Naprzód wcześniej uległ 2:8 Andersowi Jedność Żywiec, przegrał po zaciętym meczu z liderem AZS II Gliwice 4:6 oraz wygrał 6:4 w Mikołowie z tamtejszym AKS - dzięki temu i poprzednim wynikom zajmował 8 miejsce z dorobkiem 6 punktów w liczącej 16 teamów grupie. Lędzinianie do tej pory zaś wygrali 5 spotkań i tylko z Zawierciem zremisowali - wydawali się więc być arcytrudnym orzechem do zgryzienia. A mimo to po pierwszej serii singli w Bojanowie wydało się, że nie są aż tak mocni. Mariusz Zwoliński wygrał 3:1 ze Stanisławem Szydłą, zaś Artur Szołtysek rozgromił 3:0 Pawła Lisiaka. Niewiele zabrakło Robertowi Szymikowi do pokonania Adama Szczęsnowicza, ale ostatecznie uległ po tie breaku 2:3. Z kolei Zbigniew Siódmok toczył zacięty bój z młodszym i znacznie wyżej notowanym Adamem Płodzieniem, ale musiał uznać wyższość rywala i przegrał 0:3. Remisem zakończyła się tura deblowa, a oba jej starcia trwały najdłużej i kończyły się pięciosetówką. Para Szymik - Zwoliński wybroniła kilka kapitalnych piłek w tie breaku i zdobyła trzeci punkt dla swych barw. Z kolei Szołtysek w parze z Markiem Ciemiengą wyrównywali dwukrotnie w walce z deblem Płodzień - Lisiak, ale punkt zdobyli goście.
O wszystkim rozstrzygnąć musiały ostatnie single. Rozpoczęły się doskonale dla miejscowych, bo Zwoliński pokonał 3:0 Szczęsnowicza - wbrew wynikowi starcie było piekielnie zacięte, a wiele wymian zaskoczyło kibiców. Co najmniej remis Naprzód miał zapewniony z chwilą, gdy po kolejnym zażartym pojedynku Szołtysek pokonał 3:0 Płodzienia. Przesądzić los na korzyść mógł już Ciemienga, ale zbyt łatwo dał się ograć Lisiakowi 0:3 i ogromna odpowiedzialność spoczęła na Szymiku. Pierwszego seta z Szydłą przegrał, kolejne dwa wygrał. Czwarty set był prawdziwą wojną nerwów, lędzinianin jednak przeważył. A w tie breaku nawet prowadził - niemniej Szymik zaczął zmuszać go do błędów i wyszedł na prowadzenie 9:5. W II lidze rywale tak łatwo się jednak już nie dają - Szydło „wytargał” cztery „oczka”, tracąc jedno. Kapitan gospodarzy wykorzystał brawurowym atakiem ostatni serwis i zdobył szósty - najważniejszy punkt dla Naprzodu.
(sem)