W szkole biją
Z roku na rok Sąd Rejonowy notuje wzrost liczby przypadków agresji w środowisku szkolnym. To już przybiera niepokojące rozmiary - twierdzi sędzia Stefania Wolska, zajmująca się sprawami rodzinnymi. W 2000 r. było dziesięć spraw karnych nieletnich o pobicie rówieśników, w 2001 r. już 21, w roku minionym 23, a w tym roku do października 24. Jeszcze gorzej jest jeśli się spojrzy na grono sprawców. Trzy lata temu było ich osiemnastu, w tym roku czterdziestu. Do większości pobić dochodzi w szkołach lub w ich pobliżu.
O agresji w szkole stało się głośno za sprawą niedawnego wydarzenia w Gimnazjum nr 2. Trójka uczniów pobiła rówieśnika. Chłopak trafił do szpitala. Był kopany, ciągnięty po korytarzu i schodach. Sprawą zajmuje się policja. Sprawcy trafią do Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego w Raciborzu. Ten zastosuje wobec nich jeden ze środków wychowawczych przewidzianych w ustawie o postępowaniu w sprawach nieletnich, a to: upomnienie, zobowiązanie do określonego postępowania (np. do naprawienia szkody, przeproszenie pokrzywdzonego lub skierowanie do wykonywania określonej pracy), oddanie pod nadzór odpowiedzialny rodziców, ustalenie nadzoru kuratora sądowego. W stosunku do nieletnich sprawców, którzy dopuścili się drastycznego czynu karalnego albo już kolejny raz naruszyli przepisy prawa sąd stosuje umieszczenie w placówce opiekuńczo-wychowawczej typu resocjalizacyjnego lub też najsurowszy środek, czyli umieszczenie w zakładzie poprawczym.Zdarzenie w Gimnazjum na Ostrogu nie jest wcale odosobnionym, jaskrawym przypadkiem. Podobnych w szkołach jest więcej. Dawniej tak nie było. Agresja wśród uczniów to poważny problem. Gdyby dorosły wymuszał od innej osoby pieniądze a przy tym ją bił, to odpowiadałby przed sądem karnym za rozbój. Istota czynu nieletniego jest ta sama, ale odpowiada on na podstawie innych przepisów - ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich - mówi Stefania Wolska, wiceprezes Sądu Rejonowego w Raciborzu, orzekająca w sprawach rodzinnych i nieletnich. Zauważa, że agresja ma niezwykle destrukcyjny wpływ na psychikę dzieci i młodzieży. Ofiary z czasem same przeistaczają się w agresorów, chcąc pozbyć się kompleksów zaczynają bić młodszych i wymuszać haracze. To jak „fala” w wojsku, o której mówiono, że jej nie ma do momentu aż zapadły prawomocne wyroki skazujące w sądach - dodaje sędzia Wolska.
Postępowanie nieletnich w Raciborskiem nie jest na szczęście zbyt brutalne. Najczęściej chodzi o wymuszenia drobnych kwot pieniędzy, np. na papierosy, udostępnienie komórki, wydanie jakiejś rzeczy, zawsze pod groźbą pobicia jeśli ofiara wygada się rodzicom czy nauczycielom. Jednoznaczna odmowa skutkuje pobiciem. Przypadki wychodzą na światło dzienne, kiedy maltretowane psychicznie dziecko nie chce iść do szkoły. Rodzice dociekają przyczyn. Szczera rozmowa ujawnia prawdziwe źródło niepokoju. Dyrekcje szkół w większości zawiadamiają o tych faktach policję lub sąd, zaś część problemów starają się rozwiązać same.
Skoro jednak nie jest jeszcze aż tak źle, to nie znaczy, że za jakiś czas nie dojdzie w którejś ze szkół do tragedii, a niczym nie skrępowani uczniowie będą postępować znacznie brutalniej. Takim sygnałem ostrzegającym było wydarzenie w Gimnazjum nr 2. Zjawisko można jeszcze okieł-znać - uważa sędzia S. Wolska. Ostatnio dyskutowali o nim radni. Stanęło na przyjęciu do wiadomości, że, niestety, jest źle i wyrażeniu troski o los młodych pokoleń.
10 grudnia o przemocy w szkole dyskutować będą uczestnicy specjalnej konferencji organizowanej w SP 11 przy ul. Opawskiej. Relację z dyskusji przedstawimy na łamach Nowin Raciborskich.
Grzegorz Wawoczny