Musi być ten ognik
Paweł Kukiz przez ponad godzinę odpowiadał na pytania uczniów raciborskiego G 4 i śpiewał razem z nimi swe najlepsze szlagiery.
Artysta, choć spóźnił się na spotkanie, przywitany został melodią jednego ze swych przebojów i uśmiał się z kabaretowego wykonania piosenki przez grupę uczniów. Potem odpowiadał już poważnie na wiele pytań, niekiedy zaskakując. Żeby być artystą, i to na topie, trzeba mieć w sobie to coś, charyzmę i umiejętności przekonywania ludzi - odpowiadał na zapytania, jak można trafić na szczyty list przebojów. Mieszka obecnie w podopolskim Łosiowie. Mam nadzieję, że z moich córek wyrosną kiedyś dobre dziewczyny, ja ich nie będę zmuszał do pójścia w moje ślady. Każdy powinien robić to, co dla siebie uważa za najlepsze. Sam znany jest z tego, że nie stronił od kontrowersji, choćby ze słynną piosenką „ZChN zbliża się” zagraną z zespołem Piersi. Tamtą piosenkę grałem w proteście przeciwko sprawom, które wyprawiali politycy owej partii. Nie wolno z Boga czynić sztandaru dla swych partykularnych celów. Mógłbym ją zaśpiewać w każdej chwili, ale komu to teraz służy. Kukiz przyznaje, że sam nie był kiedyś nawet bojowym, tylko zwyczajnym chłopaczkiem. Urodził się w Paczkowie i do dziś ma sentyment do Opolszczyzny. Przełom zdarzył się w liceum, z którego za długie włosy i nieprzyszywanie tarczy szkolnej do ubrania wyleciał. Kiedy zobaczył u kolegi plakat grupy The Who, postanowił sam spróbować sił na scenie. Zaczynał z grupą CDN. A grupę Piersi utworzył w prowincjonalnym Niemodlinie. Należał w latach 80. do punkowego pokolenia, protestującego przeciw władzy. Kiedy zaczynaliśmy, byliśmy postrzegani jako wykolejeńcy, ale nie chcieliśmy być służalczy. To co robiliśmy, to była nowość, szok, odmienność - powiedział. Sam przeżywał kryzys, gdy rozstał się z kolejną grupą Aya i miał kłopoty finansowe. Musiał nawet wyjechać do Niemiec - tam szlifował... stalowe konstrukcje. Gdy wrócił nie tylko do kraju, ale i do Piersi, nastąpił renesans. Każdy może mieć załamanie. Najważniejsze to się nie poddawać. Potem miał kłopot z piosenką anty-ZChN-owską. Nie zostałem wyklęty z kościoła w Niemodlinie, bo sam przestałem chodzić do kościoła, ale chodzi o rodziców. Mój ojciec jest wschodniakiem, konserwatystą. Po tej piosence znalazłem się z nim w konflikcie. Po tej piosence jeden z duchownych, z którym ojciec był w zażyłych stosunkach, napisał, że z jednej strony ojciec zdawał sobie sprawę z absurdalności sytuacji, gdzie za grzechy synów odpowiadają rodzice, a z drugiej - czuł do mnie żal. Piosenka mocno wypaczyła pogląd społeczeństwa na temat zespołu Kukiza. Znaczącym pozostawał fakt, że stała się hymnem Urbanowego „Nie”, choć sam Kukiz od dawna walczył z komunistycznymi siłami. Dziś woli trzymać się na uboczu, stara się żyć normalnie i chronić rodzinę przed wieloma pokusami. W świecie estrady nie ma przyjaciół, ale nie dlatego, by komuś nie pasował lub stronił od konkurencji, tylko z zasady, by zachować do wszystkiego dystans. Dla młodzieży miał dobrą radę. Nie bójcie się czytać. Czytajcie, ile się da. Bo to wyrabia wyobraźnię. A to może się okazać niezwykle przydatne. Choćby w pisaniu piosenek. W lepszym zrozumieniu świata. Jeśli ktoś chce być nie tylko dobrym artystą, musi mieć głowę pełną pomysłów.
(sem)