Jakie skarby kryje ziemia
Do najsłynniejszego polskiego odkrycia skarbu doszło piętnaście lat temu. W maju 1988 r., na podmiejskim wysypisku w Środzie Śląskiej, odnaleziono złote przedmioty, które trafiły tam wraz z ziemią i gruzem z prac rozbiórkowych na terenie starego miasta. Archeologom udało się odzyskać złote i srebrne przedmioty, które po scaleniu stworzyły niezwykle cenny zespół średniowiecznych klejnotów i monet. Składa się on z ośmiu segmentów korony, zapony do spinania szat, pary zawieszek zdobionych obustronnie, pary zawieszek zdobionych jednostronnie, zapinki, trzech złotych pierścieni, złotej taśmy zdobniczej oraz złotych i srebrnych monet w liczbie blisko 4 tysięcy. Częścią skarbu są też złote floreny z Austrii, Wegier, Czech, Śląska, Burgundii, Viennois i Florencji, wenecki dukat oraz znaczna liczba groszy praskich. Naukowcy sądzą, że skarb stanowił bankowy depozyt zastawny pochodzący ze skarbca Luksemburgów, z czasów panowania Karola IV. Władca ten wystawił listy bezpieczeństwa żydowskim bankierom ze Środy w zamian za wpłaty dużych sum, a w 1351 r. gwarantował zwrot zaciągniętych we Wrocławiu i Środzie pożyczek. Skarb mógł zostać ukryty podczas prześladowań Żydów w okresie czarnej śmierci, czyli wielkiej epidemii dżumy z połowy XIV w.
Już nie tak głośne w Polsce były dwa skarby raciborskie. W 1961 r. w lesie pomiędzy Jankowicami a Kolonią Renerowską, przy starym trakcie, prowadzono zrąb 120-letniego drzewostanu. Jedna z pracujących tu kobiet uderzyła motyką w ziemię i usłyszała brzęk metalu. Po chwili okazało się, że natrafiła na dwa garnki wypełnione monetami. Muzeum w Raciborzu o znalezisku dowiedziało się dopiero w 1965 r. Po kilku latach trudno było odtworzyć, gdzie dokładnie i ile monet znaleziono. Monety zabrali najprawdopodobniej pracownicy. Znaczna ich część trafiła do miejscowej szkoły. To jej dyrektor pokazał je muzealnikom. Zbiór liczył 255 sztuk. Najprawdopodobniej monet było znacznie więcej. Były wśród nich halerze raciborskie, cieszyńskie, bytomskie i grosze praskie Karola I i Wacława IV.
Odnaleziony w 1961 r. skarb nie był jedyny w tej okolicy. Niedaleko leśniczówki Wildek, również w latach 60., harcerze natrafili na przewrócony dąb. W dziurze po korzeniach znaleźli jakieś monety. Niestety znalezisko to nie zostało udokumentowane i niewiele o nim wiadomo.
Niewiele więcej szczęścia mieli archeolodzy w przypadku skarbu z Ostroga, który odkryto 8 sierpnia 1991 r. Tego dnia raciborskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji prowadziło roboty przy ul. Agnieszki. Koparka wygarniając ziemię rozbiła gliniane naczynie, z którego wysypały się monety. Pierwsze zaczęły je zbierać dzieci. Później pojawili się dorośli. Łopatami dokładnie przeczesali teren. Muzeum o znalezisku dowiedziało się zbyt późno, by zabezpieczyć cały skarb. Jedną monetę i resztki naczynia przyniósł nauczyciel historii z pobliskiej szkoły. Potem pojawiło się dwóch mężczyzn chcących wycenić trzynaście starych monet. Pracownicy Muzeum od razu powzięli podejrzenie, że pochodzą ze znaleziska. O sprawie powiadomiono policję. Jednego z mężczyzn odnaleziono w barze. Po przewiezieniu na komendę zgodził się oddać dwie otrzymane od kolegi monety. Kolejne dwie wytropiono na targowisku. Handlarz numizmatami bez problemu zgodził się je sprzedać. Niestety to wszystko, co udało się odzyskać mimo prowadzonego przez policję dochodzenia. Sądząc po wielkości naczynia, mogło ono pomieścić nawet trzysta sztuk. Pięć odzyskanych, to masowo bite w XIV w. grosze praskie. Reszta znajduje się prawdopodobnie u osób, które pierwsze dotarły do znaleziska lub też zostały sprzedane na giełdach staroci.
Podobnych, mniejszych odkryć jak w Jankowicach czy na Ostrogu było znacznie więcej. Co rusz archeo-lodzy natrafiają na średniowieczne monety podczas swoich badań. Znajdywano je np. na zamku czy Rynku, gdzie kopano w latach 90. W niedalekim Baborowie, w latach 80., natrafiono na skarb monet podczas kopania fundamentów pod dom.
W średniowieczu i czasach nowożytnych na Śląsku nie było sieci banków, gdzie swobodnie, tak jak dziś, można podejmować gotówkę. Po traktach, często wiodących lasami, podróżowali kupcy wioząc towar na jarmarki i spore ilości gotówki. Czyhali na nich rycerze rabusie, różna hołota, biedne chłopstwo oraz maruderzy, którzy odłączyli się od swoich oddziałów. Często były wojny. Kupcy chcąc chronić swój majątek, ukrywali go w sobie znanych miejscach. Po ustaniu niebezpieczeństwa mieli nadzieję go odzyskać. Niestety często ginęli, zabierając do grobu informacje o lokalizacji skrytek. Niewykluczone, że takowe do dziś czekają na swoich odkrywców.
Przy odrobinie szczęścia na ziemi raciborskiej można również znaleźć monety i figurki z czasów rzymskich. Przez Bramę Morawską, wzdłuż Odry, wiódł starożytny szlak bursztynowy. Już w XIX w. znane były niemieckie znaleziska monet rzymskich podczas orki na polach. Denary i solidy z czasów Trajana i Konstantyna Wielkiego znajdowano nawet w Raciborzu.
Więcej o zagadkach historii w nowej książce Grzegorza Wawocznego pt. „Tajemnice ziemi raciborskiej”, która na przełomie listopada i grudnia znajdzie się na księgarskich półkach. Na jej stronach m.in. o: zabytkach zaginionych w 1945 r., sensacyjnych odkryciach w kościele dominikanek, nekropolii Piastów w kościele Św. Jakuba, najsłynniejszych duchach Raciborza, zaginionym mieście pod Łubowicami, zamkach Maidburg i Fulnow w Krzanowicach-Borucinie, fortunie mnichów cysterskich z Rud, skarbach i masonach z zamku w Wojnowicach, skrytce pastora, tworkowskiej klątwie, lochach zamku w Krowiarkach, duchach z Pietrowic Wielkich, tajemnicach folwarku w Samborowicach i szczątkach mamutów.
Grzegorz Wawoczny