Przez Wyboiste życie
Jak odzyskać mieszkanie i przeżyć? - to pytanie od dłuższego już czasu zaprząta głowę Monice D. Bezrobotna kobieta samotnie wychowująca pięcioletniego syna jest w piątym miesiącu ciąży - spodziewa się trojaczków. W walce o przeżycie wspiera ją konkubin, który chodzi gdzie się tylko da, aby zdobyć dla niej pomoc.
Pani Monice życie rodzinne nie ułożyło się pomyślnie. Mąż już niedługo po ślubie zapomniał o przysiędze małżeńskiej. Zamiast ją wspierać zaczął bić i pić alkohol. Po kilku latach życia w strachu, poniewierana, zrozpaczona kobieta opuściła wspólne mieszkanie i uciekła do matki. Obecnie mieszkanie Moniki D. jest zadłużone na ponad 9 tys. zł, pozbawione gazu i energii elektrycznej. Z uwagi na nieuregulowane zaległości czynszowe Miejski Zarząd Budynków wystąpił z wnioskiem do sądu o eksmisję. Należy wspomnieć, że otrzymując mieszkanie państwo D. na podstawie umowy o remont zostali zobowiązani do wykonania go w terminie do 31 października 1999 r. we własnym zakresie i na własny koszt. W związku z przekroczeniem terminu zakończenia prac remontowych MZB naliczył odszkodowanie miesięczne w wysokości 200 procent czynszu, jaki powinien być uiszczany zgodnie z odpowiednim paragrafem umowy. Pomimo kilkakrotnych wezwań ze strony MZB do uregulowania zaległości oraz biorąc pod uwagę fakt, że w mieszkaniu tym nie został przeprowadzony jakikolwiek remont, został wydany wyrok sądowy orzekający eksmisję.
W mieszkaniu tym mieszkałam od sierpnia do listopada 1999 r. Kiedy się wyprowadziłam, mój mąż mieszkał tam ze swoją konkubiną Justyną M. jeszcze przez około dwa lata. Z jego powodu powstał dług - przez ten czas kradł prąd i nie płacił czynszu, który stopniowo narastał wraz z odsetkami. Wszystkie późniejsze wezwania i pisma z MZB mąż ukrywał przede mną i ja o niczym nie wiedziałam. Pod koniec roku 2001 chciałam zobaczyć jak mąż tam mieszka i kiedy weszłam do lokalu to ku mojemu zdziwieniu zaznałam szoku, wstrętu, odrazy i fuzji psychicznej, ponieważ doprowadził to mieszkanie do takiego stanu, że można by było porównać je z zamachem terrorystycznym w dzielnicy Raciborza - mówi Monika D.
Monika D. samotnie wychowuje pięcioletniego syna, dostając jedynie 180 zł z funduszu alimentacyjnego i 42,50 zł zasiłku rodzinnego. Jest obecnie w ciąży - spodziewa się trojaczków. Zapewnia, że spłaci dług, chociaż powstał nie z jej winy. Pragnie zachować mieszkanie i uzyskać zgodę na ponowne podpisanie umowy na wykonanie w nim remontu. Z mężem zamierza się rozwieść. Z końcem 2002 r. wprowadziła się, jak twierdzi, do tego lokalu ponownie, i mieszka tam do tej pory z konkubinem. Wtedy to ponownie zaczęła starać się o remont mieszkania. Nie mogła go jednak przeprowadzić, gdyż brakowało zasilania elektrycznego. W sierpniu 2003 r. podjęła starania o ponowne umożliwienie jej przeprowadzenia remontu i uzyskania tytułu prawnego do lokalu.
Ostatnio zwróciła się do Ośrodka Pomocy Społecznej z prośbą o wsparcie, ale jak twierdzi, odmówiono go jej. Przyszła pani z Ośrodka, zobaczyła slumskie życie Moniki, zafundowane jej przez męża. Jednak pomocy jej odmówiono. Zwróciła się też do Miejskiego Zarządu Budynków, żeby pozwolono jej ocalić mieszkanie. Parę dni temu otrzymaliśmy wezwanie do dyrekcji MZB w celu ponownego rozpatrzenia sprawy odnośnie remontu mieszkania. Powiedziano nam, że Monika powinna spłacić całość zadłużenia, ponadto regularnie uiszczać bieżące opłaty mieszkaniowe i wykonać kompleksowy remont w krótkim czasie. Tylko zastanawiamy się, jakim sposobem uda się to wszystko spłacić. Daje to bowiem ogółem 608 zł miesięcznie, nie mówiąc już o ogromnych kosztach remontu - twierdzi konkubin Moniki, Paweł. Skierował sprawę do Telewizji Polskiej SA, Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, Super Expresu i programu „Sprawa dla reportera” Elżbiety Jaworowicz.
Dane osobowe bohaterów
artykułów zostały zmienione.
***
Zastępca dyrektora OPS w Raciborzu Barbara Śmiałowska: „Każda osoba może się zgłosić do OPS i uzyska pomoc pod warunkiem, że spełnia kryteria Ustawy o pomocy społecznej. Tak samo jest z panią D. Ustawa o ochronie danych osobowych obliguje mnie do zachowania tajemnicy służbowej w tej sprawie, dlatego nie mogę nic więcej powiedzieć na ten temat”.
***
Z decyzji OPS skierowanej do Moniki D., udostępnionej nam przez nią samą, wynika, iż: (...) „W trakcie przeprowadzania wywiadu środowiskowego pracownik socjalny stwierdził, że mieszkanie jest pozbawione dopływu prądu i gazu, brak w nim podstawowych sprzętów gospodarstwa domowego. W związku z tym pracownik socjalny podjął działania w celu ustalenia, czy strona rzeczywiście zamieszkuje i prowadzi gospodarstwo domowe pod wskazanym adresem. Z ustaleń pracownika socjalnego wynika, że strona nie zamieszkuje przy ul. (...). Potwierdza to opinia sasiadów z ul. (...), którzy oświadczyli, że bardzo rzadko widują stronę. W związku z powyższym pracownik socjalny ponownie próbował skontaktować się ze stroną. Okazało się, że strona przebywa obecnie na leczeniu w (...), o czym pracownik socjalny dowiedział się od matki strony, pani J. Dnia 3. 10. 2003 r. pracownik socjalny udał się do mieszkania przy ul. (...) wspólnie z matką strony. W trakcie oględzin mieszkania stwierdzono brak bezpośredniego odpływu muszli i brak spłuczki. Ponadto w łazience panował bałagan, a urządzenia sanitarne - wanna, ubikacja, były bardzo zabrudzone, ich stan wskazywał na to, że są nieużywane. Zlewozmywak w kuchni nie posiada baterii, w mieszkaniu nie ma możliwości skorzystania z bieżącej wody. Należy również dodać, że w mieszkaniu stwierdzono brak odzieży, a w kuchni brak jakichkolwiek artykułów spożywczych. Z uwagi na powyższe stwierdzono, że podawane przez stronę informacje dotyczące miejsca pobytu nie znajdują pokrycia w rzeczywistości. Strona utrudnia ustalenie stanu faktycznego i tym samym nie współdziała z pracownikiem socjalnym w rozwiązaniu swojej trudnej sytuacji. (...)
***
Mariusz Mróz, dyrektor Miejskiego Zarządu Budynków w Raciborzu: „Zdaniem MZB pani Monika jest sama sobie winna, ponieważ nie wypełniła warunków jakie zostały nałożone przez wynajmującego, czyli gminę. Gmina w 1999 r. przyznała mieszkanie - co jest wielkim dobrem - nie zapominajmy, że okres oczekiwania na lokal wynosi 5 lat. Nie może mieć pretensji do MZB z powodu swojej sytuacji rodzinnej. My to rozumiemy, ale musimy mieć na uwadze też innych oczekujących. Niemniej jednak istnieje cień szansy na uzyskanie przez Monikę D. tytułu prawnego do lokalu, pod warunkiem spełnienia stosownych wymogów stawianych przez Radę Miasta odnośnie zasad wynajmowania lokali wchodzących w zasób gminy oraz naprawienia powstałych błędów, jak chociażby spłaty zadłużenia i wykonania remontu. Przewagą pani Moniki jest to, że fizycznie włada tym lokalem, a sposoby egzekucji to procesy długotrwałe”.
Ewa Halewska