Poranny patrol - echa sprawy
Liczne telefony do redakcji po artykule „Poranny patrol” przekonują, że sprawa psich odchodów zalegających osiedlowe trawniki i miejskie skwery jest dostrzegana przez większość raciborzan. Różnie jednak mieszkańcy naszego grodu widzą sposób rozwiązania tego problemu.
Liczba czytelniczych głosów nas zaskoczyła. Jedni uznają, że poranne patrole straż miejska powinna była wprowadzić już dawno, bo być może dziś przypadków puszczania bezpańsko psów, które załatwiają się gdzie popadnie, byłoby mniej. Wskazywano, że nie jest to jedynie problem dużych osiedli. Psy można spotkać biegające bezpańsko po małym skwerku przy Rynku - ul. Odrzańskiej. Nie brakuje ich w innych rejonach śródmieścia. Inicjatywa straży została dobrze odebrana, ale wielu naszych czytelników nie wierzy do końca w jej skuteczność. Po pierwsze strażników jest zbyt mało, po drugie, jeśli właściciele psów nie wykształcą w sobie elementarnych zasad kultury, nie ma co liczyć na to, że problem zostanie rozwiązany jedynie poprzez kary grzywny.
Nie brakowało też głosów krytycznych wobec straży. Jeden z czytelników uważa, że formacja ta nie jest zdolna do skutecznego pilnowania przestrzegania prawa, bo „unika sytuacji konfliktowych z obywatelem”. Podawał przykłady, kiedy mimo próśb strażnicy odmawiali interwencji. Uzasadniał, iż na kilku pokazowych akcjach na osiedlach poranne patrole się zakończą, nie omieszkując dodać, iż na Ostrogu, przy tzw. wieżowcach, codziennie rano wypuszczanych jest kilka psów, a straży nikt tu nie widział.
Jakby nie patrzeć, problem psów zostawiających na zieleńcach i w piaskownicach swoje odchody okazał się ważki, ale jako to zwykle bywa droga do jego rozwiązania będzie trudna i wyboista. Na pewno straż nie załatwi tego za samych obywateli. Jeden z czytelników zapytany przez nas, dlaczego nie dzwoni do strażników widząc notorycznie psy brudzące obejście jego bloku, odpowiedział: - a co ja, kabel jestem?
(w)