Wszystko OK
Wojewoda śląski przyznał się, że nie miał racji kwestionując zarządzenie miejscowego wójta, powołujące skład komisji konkursowych. O sprawie niedawno pisaliśmy na łamach Nowin Raciborskich. Przypomnijmy wójt Franciszek Marcol powołał swoim zarządzeniem składy komisji konkursowych, mających wyłonić spośród zgłoszonych kandydatur dyrektorów kilku placówek oświatowych. Wojewoda zakwestionował ten tryb uznając, iż członków komisji musi wyłonić rada gminy. W efekcie wszczął więc postępowanie w sprawie stwierdzenia nieważności zarządzeń wójta Nędzy, a niedługo potem stwierdził ich nieważność.
Wójt Marcol tymczasem cały czas uważał, że postąpił zgodnie z prawem. W jego przekonaniu podtrzymywali go urzędowi prawnicy. Radni zaaprobowali powołane przeze mnie osoby, a odpowiedni zapis znajduje się w protokole z sesji. Nie jestem pierwszym, który tak postąpił. Poprzednio bowiem komisje powoływał zarząd, którego kompetencje - na mocy ustawy - mam teraz ja. A skoro poprzednio wojewoda nie kwestionował uchwał zarządu, to dlaczego czyni to teraz w stosunku do zarządzeń wójta? - pytał retorycznie na łamach Nowin Raciborskich zapowiadając skierowanie skargi do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który ostatecznie miał orzec, kto ma rację.Nie będzie to jednak konieczne. 28 sierpnia wojewoda umorzył postępowanie nadzorcze w sprawie stwierdzenia nieważności zarządzeń. Wycofał się tym samym z lansowanych wcześniej interpretacji prawnych.
Co go do tego skłoniło? Jak się okazuje, wójt Nędzy nie był jedynym, który w opinii radców wojewody naruszył prawo. Tak samo postąpili bowiem wójtowie, burmistrzowie i prezydentowie większości gmin województwa śląskiego, w tym na przykład Raciborza. Gdyby nadal stał na swoim stanowisku, to konsekwencją powinno być stwierdzenie nieważności wszystkich tych zarządzeń, a to wprowadziłoby w gminach spore zamieszanie, bo oznaczałoby konieczność przeprowadzenia nowych konkursów.
(waw)