Finisz lata z Unią
Festyn na zakończenie wakacji zorganizowali na stadionie OSiR przy ulicy Zamkowej działacze Raciborskiego Towarzystwa Sportowego Unia. Prócz wielu atrakcji rozrywkowych dla licznie przybyłych gości odbyły się także mecze piłkarskie czwartoligowców i kobiet. W tym pierwszym Unia zremisowała 3:3 z AKS Mikołów - dziewczyny natomiast w pojedynku Pucharu Polski przegrały z Odrą Unią Opole 2:3.
Dwudniowy festyn na stadionie przy Zamkowej zachęcił wielu raciborzan. Atrakcji nie brakowało, bo prócz występów grup majoretek i zespołów tanecznych Stowarzyszenia Kultury Ziemi Raciborskiej oraz pokazowych wyścigów kolarzy Cyklo Klubu wokół płyty boiska trwała zabawa. A po południu na murawie rozpoczynały się mecze piłkarskie.Pierwszy z nich rozegrano w sobotnie popołudnie - Unia podejmowała beniaminka z Mikołowa. Gospodarze bardzo chcieli wygrać pierwszy mecz ligowy, bo do tej pory na koncie nie mieli nawet punktu. I po pierwszych 45 minutach wydawało się, że cel ten zrealizują z łatwością. Drużyna Andrzeja Wypłosza była od początku lepsza, radziła sobie z rozbijaniem chaotycznych ataków gości i co najważniejsze, zdobyła bramki. Bohaterem pierwszej połowy był bez wątpienia Zuby Ufoh - Nigeryjczyk stanowił największe zagrożenie dla przyjezdnych i potwierdził, że dobra forma, prezentowana w meczach rezerwy Unii to nie przypadek. Łatwo uciekał obrońcom, dobrze rozdzielał piłki i ściągał w razie potrzeby rywali w swoją stronę, dając kolegom szanse na atak w innych miejscach. W 20 minucie wystartował do prostopadłego zagrania Pawłowskiego i precyzyjnie strzelił z 16 m obok bramkarza mikołowian. Później jeszcze dwukrotnie urywał się defensorom i strzelał groźnie, choć tym razem golkiper gości miał więcej szczęścia. W końcówce unici zdwoili wysiłki, by do szatni schodzić z dwubramkowym prowadzeniem - i cel osiągnęli. W 43 min. Pawłowski chytrze i mocno zakręcił piłką z rzutu wolnego, zasłonięty Kowalczyk za późno interweniował i zrobiło się 2:0.
Wydawało się, że praktycznie jest po meczu, a unici w następnej odsłonie będą co najwyżej pilnować wyniku i starać się go podwyższyć. Licznemu gronu kibiców przyszło jednak przeżyć prawdziwe „déjá vu”. Pierwsze minuty po przerwie były spokojne, miejscowi konsekwentnie grali swoje i Kowalczyk kilka razy znów pewnie poczuł gorąco za kołnierzem. Nieszczęście zaczęło się w 54 minucie, gdy Krótki sfaulował Małysa - a że miał już na koncie jedno „żółtko”, arbiter pokazał mu czerwoną kartkę. Od tego momentu unici musieli się bronić - i nie wyszło im to najlepiej. Szczególnie że po przejściu Ufoha do tyłu stracił na sile atak.
Pierwszym ostrzeżeniem było trafienie do siatki Łacha po wrzutce z wolnego - na szczęście zdaniem arbitra gracz gości spalił akcję. Ale po kilku minutach po niemal identycznej centrze z wolnego i główce Sikory Zając próbował ratować sytuację, lecz dobitka rywala była już celna. A najgorsze stało się w 74 min. - Kawulka kapitalnie przymierzył z 25 m w lewe okienko i zrobił się remis. Na kilka minut - jedna z nielicznych kontr Unii skończyła się przypadkowym zagraniem ręką stopera gości w polu karnym, co zauważył arbiter. Jedenastkę wykorzystał Świtała.
Unia jednak znów nie utrzymała prowadzenia. W 86 min. Wróbel uciął sobie z piłką długą przebieżkę, wpadł w pole karne i tam szukał szansy na faul - skutecznie. Kolejny karny w tym meczu, choć tym razem dla gości, ostatecznie zamknął bilans bramkowy na 3:3. Dla miejscowych była to prawie porażka.
RTP Unia - AKS Mikołów 3:3 (2:0). Br.: 20 Ufoh, 43 Pawłowski, 77. Świtała - 68. Sikora, 74. Kawulka, 87. Piekarz. Unia: Zając - Kowalczyk, Pawłowski, Janowicz, Binek, Krótki, Ufoh, Frydryk (55. Kopczyński), Pikuła (75. Pniewski), Świtała, Bulandra.
(sem)