Uparci aż do skutku
Piłkarze Gosława Jedłownik konsekwentnie realizują zamiar awansowania w pierwszym swym sezonie startów w raciborskim podokręgu z klasy C. Wygrywają - choć ostatnia wiktoria 4:0 z LKS Wojnowice wbrew pozorom łatwa nie była. Goście do 72 minuty bronili korzystnego remisu.
Nowa drużyna spod Wodzisławia na razie jest skuteczna i skrzętnie zbiera punkty w rywalizacji raciborskiej klasy C. Ale z formą nie jest jeszcze tak dobrze. Gospodarze tym razem ponad godzinę nie potrafili zdobyć gola w starciu z LKS Wojnowice, niewiele wychodziły im akcje ofensywne - a przy większej dozie szczęścia bliżsi zdobycia gola byli nawet przyjezdni. Pierwsze minuty potwierdziły jednak, iż Gosław ma doświadczonych zawodników i może pójść w ślady sąsiadów z Czyżowic czy Turzy Śląskiej i zdobywać mistrzowskie laury. W sobotnie popołudnie jedłowniccy piłkarze nie mieli jednak łatwego zadania. Goście bardzo umiejętnie się bronili na swej połowie i z rzadka do strzeleckich sytuacji dochodzili napastnicy. Szerokie i bardzo ładne boisko ułatwiało grę techniczną, ale żar lejący się z nieba nie sprzyjał z kolei szybkiemu tempu gry. Początkowo gospodarze natarli efektownie, ale szybko ich zapał osłabł. Najbardziej groźne okazały się akcje Wiji skrzydłami, nie wykorzystywali jednakże jego zagrań partnerzy, a i w bramce gości pewnie spisywał się Zwierzyna. Wija inicjował większość akcji swego zespołu, po jednej z nich tylko interwencja obrońców zapobiegła oddaniu przez Bauera strzału z kilku metrów. Innym razem po podaniu Wiji zbyt nerwowo strzelał z 16 m Pluta i skończyło się na strachu. Bardzo groźnie było także po szarży Chojaka, którego zatrzymali obrońcy dopiero w polu karnym. Gospodarze bardzo ładnie klepali piłkę między sobą, ale przyjezdni też nie byli w tym gorsi. Nawet mogli objąć prowadzenie w 34 min., gdy po fatalnym błędzie obrońców Kozicki uciął sobie długą przebieżkę i będąc już przed Wawrzyczkiem stracił rytm i zdążył go przyblokować Zając. Miejscowi defensorzy po kornerze zagapili się po raz wtóry - znów bez konsekwencji, bo żaden z graczy gości nie trafił w bezpańską piłkę, przelatującą przez pole karne. Gosław odpowiedział na akcje rywali dwoma niebezpiecznymi rajdami Wiji i strzałami Kurzawy.
Po przerwie zdenerwowani swą nieporadnością gospodarze dokonali zmian i zaatakowali z impetem. Zwierzynę po strzale Pluty uratował słupek, a po kontrze Blutki refleks w sytuacji sam na sam. Potem gra znów oklapła, miejscowym odechciało się biegać i wydawało się, że wojnowiczanie utrzymają korzystny dla siebie remis. Pewnie by się tak stało, gdyby lekki, choć precyzyjny strzał Pluty z 18 m nie znalazł w końcu drogi do siatki między nogami obrońców. Funkcjonujące do tej pory bez zarzutu szyki defensywne gości „puściły” - kolejny błąd i zbyt krótkie wybicie dośrodkowania wykorzystał znów Pluta. Strzelił natychmiast w światło bramki. Losy meczu mógł jeszcze odmienić Stosiek, po akcji Główki jego strzał obronił jednak efektownie Wawrzyczek. Mogło być 1:2, za chwilę było 3:0 - tym razem miejscowi przechwycili piłkę w środkowej strefie, skontrowali i Blutko nie zmarnował sytuacji. A ostatni cios zadał Wija - sam zainicjował akcję, wykorzystał wrzutkę, po której futbolówki nie opanował Zwierzyna i w zamieszaniu ostro uderzył w długi róg.
Gosław Jedłownik - LKS Wojnowice 4:0 (0:0). Br.: 72. i 75. Pluta, 80. Blutko, 83. Wija.
Gosław: Wawrzyczek - Murawski (75. Radziszewski), Zając (46. Stuchlik), Kurasz, Jakubczyk, Chojak, Kurzawa, Pluta, Wija, Kozielski (46. Blutko), Bauer (65. Nowiński). LKS Wojnowice: A. Zwierzyna - Knura, Wróbel (85. Jurkowski), P. Zwierzyna, Kozicki, Wojnarowski, S. Kopiec, T. Kopiec, Stosiek, Główka, Koloch.
(sem)