Afery łapówkarskiej ciąg dalszy
W aferze łapówkarskiej związanej z działalnością rybnickiej Wojskowej Komendy Uzupełnień prowadzonej przez Prokuraturę Rejonową w Wodzisławiu stawiane są kolejne zarzuty. Przypomnijmy, dotyczy ona pomocy poborowym w unikaniu służby wojskowej.
Kolejny wątek wielkiej sprawy korupcyjnej (170 podejrzanych i 508 przedstawionych zarzutów) objął 24 osoby m.in. trzech lekarzy, którzy są podejrzani o przyjmowanie korzyści majątkowych w zamian za odroczenie służby wojskowej. Zarzuca się im ponadto fałszowanie dokumentów. Przyjmowali oni od 1,5 do 4 tys. zł w zależności od rodzaju sytuacji w jakiej znalazł się poborowy. Jeśli o odroczenie starał się nie mając jeszcze biletu, lekarze przyznawali kategorię D i sprawa była załatwiona. Gdy z kolei mężczyzna starał się o odroczenie mając w ręku decyzję o skierowanie do jednostki, lekarze podejmowali szereg zabiegów by poborowy do koszar nigdy nie trafił, co oczywiście kosztowało odpowiednio więcej.Zgodnie z art. 228 par. 1 Kodeksu Karnego grozi im od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Jak podkreśla prowadzący sprawę Waldemar Nowak, zastępca prokuratora rejonowego w Wodzisławiu, najczęściej nie dochodziło do bezpośrednich kontaktów osób dających łapówki z biorącymi, bowiem przekazywaniem pieniędzy zajmował się pośrednik.
Z uwagi na dobro śledztwa nie chce on jednak ujawniać szczegółów sprawy. W aferę łapówkarską zamieszany jest także były oficer rybnickiego WKU, który wykorzystując swoje stanowisko wpływał na poszczególne podległe mu osoby. Materiał dowodowy dotyczący tej osoby przekazano do Prokuratury Garnizonowej w Gliwicach. Tutaj dowiedzieliśmy się, że póki co toczy się postępowanie w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek, jednak jak mówi kapitan Sławomir Urbański z Prokuratury Garnizonowej w Gliwicach postawienie zarzutu o łapownictwo jest już bliskie. Sprawa nie jest jednak łatwa, bowiem były oficer zniknął i trwają intensywne poszukiwania.
Rybnickie WKU obejmuje terenem swojego działania także powiat raciborski. O dalszych szczegółach postaramy się informować na łamach Nowin Raciborskich.
(raj)