Jak było z kolarskim wyścigiem
Po rozmowie z panem przewodniczącym byliśmy pełni optymizmu i zaczęliśmy działać w kierunku organizacji wyścigu. W środę 15 stycznia byliśmy z panem Zagrodnikiem moim samochodem w „Super Expressie”. W piątek 17 stycznia pan red. Dusik zadzwonił do mnie, że jest dobrze i że w poniedziałek zadzwoni co będzie dalej. Niestety, w poniedziałek 20 stycznia dostałem telefon, że „Super Express” rezygnuje z imprezy. Ale ja dalej nie rezygnowałem z organizacji wyścigu. 29 stycznia zadzwoniłem do mojego serdecznego przyjaciela Andrzeja Syski z Łasku w sprawie wypożyczenia trybuny, płotków i muszli z podium. Dogadaliśmy się, że skoro jesteśmy przyjaciółmi, to sprawę traktuje ulgowo i po przyjacielsku. Pan Suska jest dyrektorem Międzynarodowego Wyścigu Kolarskiego Juniorów klasy U.C.I. W dniach 16-20 lipca startowało u niego 161 zawodników z 11 krajów. 5 lutego byłem w Studium Nauczycielskim w sprawie kwater, wyżywienia i biura wyścigu. Uzgodniłem z panią kierowniczką kwotę za wyżywienie i noclegi o 60% taniej niż w ośrodku w Buku. We wtorek 11 lutego byliśmy w NOT w sprawie biura prasowego. Tam też sprawa została załatwiona pozytywnie. W piątek 14 lutego byliśmy z panem Zagrodnikiem u pana Szydłowskiego, żeby przyjął on funkcję zastępcy dyrektora wyścigu. Zgodził się na to, ale czekaliśmy na odpowiedź pana Wojnara, która miała być we wtorek. Nie było jej, więc poszedłem do pana Wojnara, który powiedział, że w piątek 28 lutego to już będzie pewne, więc poszedłem jeszcze raz przed godziną 15.00. Pan przewodniczący powiedział, że 3 marca do godz. 13.00 będzie wszystko jasne. Oczywiście, że było wszystko jasne, bo pan Wojnar i pan Borowik niespodziewanie stali się przyjaciółmi. Oczywiście coś za coś. Obaj panowie dobrze wiedzą o co chodzi.
W tej sytuacji 3 marca o godz. 16.00 poszedłem do pana posła Andrzeja Markowiaka. Odpowiedź dostałem taką, że nie miałem się co łudzić, że wyścig w Raciborzu się odbędzie. W piątek 7 marca byłem w biurze SLD w sprawie organizacji wyścigu. Porozmawialiśmy. Oczywiście jak zwykle obiecanki i odpowiedź miała być dana 12 marca. Do dzisiaj jej nie otrzymałem. 13 marca byliśmy w „Radiu 90” - ja, Mariusz Żylak - przyszły dyrektor wyścigu i red. Moc. Ustaliliśmy plan działania i działaliśmy dalej. W poniedziałek 17 marca byliśmy u pana starosty. Wizytę tę określę bardzo krótko - szkoda było na nią czasu. Ze strony Starostwa był także pan Lenk i jeszcze jeden pan. Po wizycie w Starostwe ja i pan Mariusz byliśmy u pana Kurpisa, który umówił nas z panem wiceprezydentem Szypowskim. U pana prezydenta Szypowskiego byliśmy w trójkę. Było sporo dyskusji, między innymi na ten temat, że rada dała pieniądze na piknik TV Katowice w Raciborzu, gdzie podobno 60% programu ma stanowić promocja miasta na centralnej antenie. Słowa pana Szypowskiego - „pożyjemy, zobaczymy”. Na tym spotkaniu zaproponowałem, żeby tę kwotę, którą dano Borowikowi podzielić po połowie na „sumo” i na wyścig. Pan Szypowski miał dać odpowiedź do 3 kwietnia. Oczywiście nie dał. 7 marca pan Borowik dzwonił do mnie wieczorem z pytaniem, dlaczego byliśmy u pana Szypowskiego i kto nam pozwolił rozmawiać o wyścigu. Okazało się wyraźnie kto jest władzą. 9 marca byłem ponownie w SLD w sprawie wyścigu. Umówili mnie z panem Śliwińskim na środę 16 marca. Oczywiście jego odpowiedź była taka: „Dam panu odpowiedź za dwa - trzy dni”, ale dzięki Bogu i partii do dzisiaj tej odpowiedzi nie otrzymałem.
Tak oto zniknęła piękna impreza, w której brało udział prawie całe miasto i okoliczne miejscowości, ale chyba tak musi być, że o ludziach, którzy poświęcili swoje życie pamięta się krótko. Wyścig w Raciborzu miał najwyższą kategorię U.C.I. klasyków w Polsce. No, ale mówi się trudno.
Z poważaniem
Władysław Baran