Zaczęło się w Nędzy
A wszystko - posługując się biblijną retoryką - wzięło swój początek w Nędzy. Jak twierdzą prawnicy wojewody, to tu po raz pierwszy wykryto złamanie przepisów przy wyborze członków komisji konkursowych na stanowiska dyrektorów szkół. Łamanie to odbywało się na megaskalę. Nie tylko bowiem, jak się okazuje, w Nędzy, ale i w większości śląskich gmin, w tym w Raciborzu.
Sprawa wzięła swój początek przy wyborze dyrektora Zespołu Szkolno-Gimnazjalnego w Nędzy. Placówka, decyzją radnych, powstała z połączenia samodzielnych dotąd podstawówki i gimnazjum. Wójt Franciszek Marcol powołał swoim zarządzeniem skład komisji i ogłosił konkurs. W ostatecznej rozgrywce starły się byłe dyrektorki podstawówki i gimnazjum. Wygrała ta pierwsza. Regulamin przewidywał jednak możliwość odwołania się od wyniku do wójta, z czego przegrana kandydatka skorzystała. Szło bowiem o to, że zwyciężczyni jest kuzynką szefa gminy i jakby tego było mało, kuzyn sam siebie powołał do komisji. Dziś tłumaczy, że nie lansował krewnej, formalnie mógł zasiadać w komisji, a kompetencje nowej dyrektorki są w gminie powszechnie znane i uznawane, czego dowodzi fakt, iż w poprzedniej kadencji wygrała konkurs na stanowisko dyrektorki SP. Wojewoda swoim rozstrzygnięciem nadzorczym stwierdził zaś nieważność tych zapisów regulaminu, które przewidywały możliwość wniesienie odwołania. Od tej strony sprawa wydawała się zamknięta.
Jakkolwiek stopień pokrewieństwa nie wpłynął na ważność konkursu, to wpływ taki może mieć sposób powołania komisji. Radcy prawni wojewody uznali bowiem, że to nie wójt powołuje zarządzeniem skład osobowy komisji, ale wyznacza go rada gminy. Wojewoda wszczął więc postępowanie w sprawie stwierdzenia nieważności zarządzeń wójta Nędzy powołujących komisje konkursowe do wyboru dyrektorów Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Górkach Śląskich, Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Babicach, Zespołu Szkolno-Gimnazjalnego w Nędzy oraz przedszkoli w Ciechowicach, Łęgu i Zawadzie Książęcej. Niedługo potem stwierdził nieważność tych zarządzeń.
Wójt Franciszek Marcol uważa, że postąpił zgodnie z prawem. W jego przekonaniu podtrzymują go urzędowi prawnicy. Dodaje również, że radni zaaprobowali powołane przez niego osoby (odpowiedni zapis znajduje się w protokole z sesji) i nie jest pierwszym, który tak postąpił. Poprzednio bowiem komisje powoływał zarząd, którego kompetencje - na mocy ustawy - ma teraz wójt. A skoro poprzednio wojewoda nie kwestionował uchwał zarządu, to dlaczego czyni to teraz w stosunku do zarządzeń wójta? - pyta retorycznie Franciszek Marcol. Zapowiada skierowanie skargi do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który ostatecznie orzeknie, kto ma rację.
Jak się okazuje, wójt Nędzy nie jedyny, w opinii radców wojewody, naruszył prawo. Postąpiono tak bowiem w większości gmin województwa śląskiego, o czym wojewoda przekonał się wysyłając do magistratów zapytania. To prezydenci, burmistrzowie i wójtowie powoływali komisje konkursowe, a nie rady. Tak stało się też np. w Raciborzu.
Jeśli wojewoda nadal będzie stał na swoim stanowisku, to konsekwencją powinno być stwierdzenie nieważności wszystkich tych zarządzeń, a to wprowadzi w gminach spore zamieszanie, bo oznacza konieczność przeprowadzenia nowych konkursów. O dalszych losach tej sprawy będziemy informować na łamach Nowin Raciborskich.
(waw)