Bez większych emocji
Tylko z pierwszych trzech punktów mogą być zadowoleni gracze LKS Samborowice po niedzielnym zwycięstwie 3:2 z Odrą Nieboczowy - bo formę zaprezentowali daleką od pożądanej przez kibiców. Goście zaś zagrali zbyt bojaźliwie, szczególnie w drugiej połowie.
Gospodarze znakomicie zaczęli kolejny sezon w klasie A, bo już w 3 min. po rzucie rożnym Adam Karasiewicz celną główką pokonał Wilczoka. Im dłużej jednak trwał mecz, tym bardziej było widać, że obie drużyny nie są jeszcze w pełni sił i szczytu formy. Mnożyły się niecelne zagrania i nerwowe wrzutki nie wiadomo do kogo, sporo było fauli. Oba zespoły nie grzeszyły zgraniem, w ich poczynaniach sporo było przypadku i nieporadności. Goście nie potrafili sobie poradzić początkowo ze zmasowaną obroną rywali, ich wysiłki długo przypominały bicie grochem o ścianę. Dość powiedzieć, że pierwszy groźniejszy strzał na bramkę Korzoka oddał dopiero w 21 min. S. Janoszek. Miejscowi pilnowali wyniku i starali się częściej przetrzymywać piłkę w środkowej strefie - w grze napastników wyraźnie bowiem brakowało finezji i szybkości. Dużo więcej zamieszania sprawiali pomocnicy, choć ich wypady pod pole karne gości były groźne, pojawiało się niebezpieczeństwo osłabienia środkowej strefy w razie kontry Odry. Wilczoka nękali na przemian A. Karasiewicz i Cichoń. Goście w tej fazie gry byli praktycznie niewidoczni i nieporadnie próbowali jedynie wyprowadzać kontry. Dopiero w ostatnim kwadransie pierwszej połowy ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków i obrona Samborowic zaczęła mieć problemy. W 41 min. D. Janoszek ściągnął obrońców na prawej stronie i wyłożył piłkę nadbiegającemu Kaliszowi -soczysty strzał pomocnika gości pod poprzeczkę z kilkunastu metrów był nie do obrony. Niewiele brakowało, a Odra mogłaby jeszcze przed przerwą prowadzić, ale fatalnego kiksu Świderka na przedpolu nie wykorzystał D. Janoszek.
Po zmianie stron coś drgnęło w poczynaniach gospodarzy, bo znów zaczęli grać agresywniej i częściej stwarzać zagrożenie pod bramką Wilczoka. Sygnał do ataku dał A. Karasiewicz, podobnie jak na początku meczu główkując po kornerze - tym razem za wysoko nad bramką. W 53 min. miejscowi objęli po raz wtóry prowadzenie. Młot wykorzystał błąd obrońców Odry i chytrym strzałem w długi róg zaskoczył Wilczoka. Po kolejnej akcji A. Karasiewicza jeden z defensorów gości wyręczył swego bramkarza, wybijając piłkę z linii bramkowej. Pomocnik Samborowic był bez wątpienia pierwszoplanową postacią na boisku - dogrywał partnerom i sam groźnie strzelał. W 59 min. wyłożył piłkę Nawaryńskiemu - ten jednak strzelał niecelnie - a w 62 min. sam popisał się kapitalnym i co najważniejsze, celnym „szczupakiem”.
Dwubramkowe prowadzenie uśpiło trochę miejscowych, bo pozwolili rywalom na kilka groźnych szarż. Bliski pokonania Korzoka był w 64 min. Wincierz, ale po efektownym rajdzie lewą stroną strzelił tylko w boczną siatkę. Równie gorąco pod bramką miejscowych zrobiło się po strzale Wardęgi - skończyło się na strachu. Kolejnego jego uderzenia z dystansu Korzok już nie opanował - najszybszy z dobitką był S. Janoszek i zrobiło się 3:2. Ostatnie minuty były dla miejscowych wyjątkowo nerwowe, a już o palpitację serca mogła przyprawić kibiców akcja Wincierza i jego podanie wzdłuż bramki - gdyby napastnik Odry trochę lżej i celniej podawał, Wardęga mógłby zdążyć z kolejną dobitką, a nieboczowska jedenastka wywalczyłaby przynajmniej remis.
LKS Samborowice - Odra Nieboczowy 3:2 (1:1). Br.: 3. i 62. A. Karasiewicz, 53. Młot - 41. Kalisz, 86. S. Janoszek.
LKS Samborowice: Korzok - Świderek, Tatara, Gromotka, D. Karasiewicz, Młot, Podolski (70. Otlik), A. Karasiewicz, Cichoń, Nieborowski (46. Nawarynski), Frankowski (64. Wróblewski). Odra: Wilczok - Ochwat, Kurocik, Pawełek, Porwoł, Kalisz, D. Janoszek (60. Wardęga), S. Janoszek, Wincierz, Myśliwiec, Skatuła.
(sem)