Księgowa z haremu
Przed raciborskim sądem zakończył się proces przeciwko 54-letniej księgowej, która na zasiłku przedemerytalnym zajmowała się prowadzeniem domu schadzek. Kobieta otrzymała karę pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Agencja towarzyska mieściła się w domu skazanej, na dużym osiedlu w okolicach ul. Słowackiego. Pracowały dla niej różne panienki, którym dawała telefon komórkowy z numerem umieszczonym wśród ogłoszeń towarzyskich w lokalnej prasie. Dziewczyny umawiały się z klientami w jej mieszkaniu i za pół godziny uciech kasowały 100 zł (150 zł za godzinę). Dola dla „szefowej” wynosiła od 20 do 30 zł.Burdel na osiedlu nie miał nic wspólnego z tajemnicą alkowy. Nocny światek Raciborza doskonale wiedział, gdzie szukać panienek. O miejscu stało się głośno, więc policja wzięła je pod lupę. Przesłuchano siedem dziewcząt. Te przyznały, że oskarżona udostępniała im swój lokal, w którym spełniały życzenia klientów. Okazało się też, że jednej z nich, która chciała zrezygnować z tej formy zarobkowania, wraz niejakim Krzysztofem T. groziła pobiciem. W powietrze miało też wylecieć mieszkanie „niepokornej”. Dziewczyna poczuła się mocno zagrożona kiedy otrzymała dwa telefony z pogróżkami.
W akcie oskarżenia czytamy, iż proceder z domem schadzek trwał od stycznia 2000 do kwietnia 2001 r. 27 czerwca raciborski sąd wydał wyrok w tej sprawie. Oskarżona otrzymała wyrok roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Musi też zapłacić 400 zł grzywny.
(waw)