Kto trzyma łapę na kasie?
Po ostatniej sesji Rady Miasta nie ma wątpliwości, że miejską sakiewkę z dukatami dzierży rządząca większość Ruch Samorządowy „Racibórz 2000” oraz Towarzystwo Miłośników Ziemi Raciborskiej. Oba ugrupowania podzieliły pieniądze z nadwyżki według własnego uznania, pozostając głuche na apele prezydenta Jana Osuchowskiego, by osiągnąć kompromis.
Nadwyżka to pieniądze, które pozostały po rozliczeniu ubiegłorocznego budżetu. W tym roku nie była zbyt wielka. Do swobodnego dzielenia pozostało niewiele ponad 290 tys. zł. To jednak wystarczająca kwota, by zaspokoić oczekiwania różnych grup społecznych. Prezydent przygotował projekt podziału pieniędzy, ale już na komisji finansów stało się jasne, że na tym kończy się jego rola. „Jest mi przykro, że nie ma współpracy Rady z prezydentem mimo wcześniejszych deklaracji” - zapisano na żądanie Jana Osuchowskiego w protokole z obrad tego gremium. Z trzech kluczowych propozycji prezydenta nie ostało się nic, jeśli nie liczyć pikniku z Telewizją Katowice, który głowa miasta i tak wpisała do projektu po namowach radnych RS-u. Rządzące kluby z kolei starannie przygotowały się do podziału nadwyżki. Przestudiowano listę życzeń i pocięto na drobne kawałki warty 290 tys. zł tort.
Broniący prezydenta radny Tadeusz Karski z SLD wskazał, że taka praktyka jest niezgodna z prawem. Uznał, że propozycje zgłasza jedynie głowa miasta, a radni nie mogą dowolnie zmieniać jego projektu wprowadzając nowe zadania. Dodał, że organ nadzoru nad finansami gminy, czyli Regionalna Izba Obrachunkowa może uznać to za podstawę do unieważnienia uchwały. Odmienne stanowisko zaprezentowała rządząca koalicja. Radni nie mogą zmniejszać dochodów i zwiększać wydatków a przez to deficytu budżetowego - mówił radny Stanisław Mika. To wszystko w tym temacie - dodał, dając do zrozumienia, że nic nie stoi radnym na przeszkodzie w swobodnym dzieleniu tego, co już jest.
(waw)