Z polisą do kierowcy
Polisę w Warcie wykupił sobie Powiatowy Zarząd Dróg w Raciborzu, który zarządza siecią 170 km dróg w raciborskich gminach. Polisa nie jest taka droga. Kosztuje 5 tys. zł i eliminuje naszą odpowiedzialność do 100 tys. zł - mówi Jerzy Szydłowski, dyrektor PZD. Jego firma zdecydowała się na asekurację nauczona doświadczeniem ostatnich lat. Mieliśmy już cztery przypadki żądania odszkodowania. W jednym właściciel pojazdu chciał nas ewidentnie naciągnąć - dodaje. Trzy uzasadnione dotyczyły: przebicia opony, potłuczeń rowerzystki, która zjechała na pobocze będące usiane muldami, przez co kobieta się przewróciła oraz złamania ręki przez kolejnego rowerzystę, tym razem z powodu wystającej studzienki w drodze.
Natura ostatnio nas nie rozpieszcza. Wiatry powodują łamanie gałęzi, które mogą uszkodzić samochód. Nie dziwiłbym się kierowcy, którzy nas obarczyłby winą za niedopatrzenie i pozostawienie drzewa o wątłej kondycji. Polisa nas przed tym chroni - tłumaczy szef PZD. Również podczas ulew niedrożne rowy mogą nie utrzymać nadmiaru wód, a te zniszczyć nawierzchnię i doprowadzić pośrednio do uszkodzenia jadącego pojazdu. Możliwych przypadków jest wiele, a 5 tys. zł rocznej składki to nic w porównaniu do cen klepania blachy drogiej limuzyny.
Przyjmujemy roszczenia, ale nie ot tak, że ktoś przyjdzie i powie, że na drodze powiatowej uszkodził swój wóz. Należy wezwać policję, spisać protokół i poddać go naszej weryfikacji. Sprawdzamy po prostu zasadność roszczeń, tzn. czy rzeczywiście wina leży po naszej stronie - objaśnia Szydłowski. Nie ukrywa, że w wielu przypadkach leżeć może, bo PZD istnieje od 1998 r., drogi powiatowe i wojewódzkie, którymi zarządza są w fatalnym stanie i trzeba wielu lat, by stan ten zmienić.
Podobnej polisy co PZD nie ma miasto, któremu podlegają drogi w samym Raciborzu. Dotychczasowe roszczenia opiewały na tak niskie kwoty, że nie opłacało się po prostu kupować polisy. Stawka wynegocjowana przez PZD jest jednak zachęcająca i niewykluczone, że zaproponuję zarządowi miasta, by zdecydować się na asekurację - powiedziała nam Urszula Sobocińska, naczelnik magistrackiego Wydziału Gospodarki Miejskiej. Niedawno miasto musiało zapłacić odszkodowanie w kwocie 1600 zł. Gdy dojdzie do kolejnej szkody, ratusz może wysłać też kierowców do firm odpowiedzialnych za bieżące utrzymanie dróg oraz zieleni, w tym tej w pasie drogowym.
Zakład Brukarski Remigiusza Trawińskiego, który wygrał przetarg na utrzymanie zieleni przy drogach miejskich ma polisę od odpowiedzialności cywilnej na wypadek szkody wynikłej z działalności gospodarczej. Firma zaznacza, że wykonuje te prace, które zleci jej miasto. Powód? Pieniędzy jest mało, więc wykonuje się najpilniejsze roboty. Zakład poczuje się do odpowiedzialności tylko za swoje zaniedbania, a więc w sytuacji, gdy nie wykona zleconych robót. W pozostałych przypadkach powinno odpowiadać miasto, którego urzędnicy decydują, co i gdzie robić.
Podobnie wyłuszczono nam sprawę w Przedsiębiorstwie Robót Drogowych Sp. z o.o., które wygrało przetarg na bieżące utrzymanie dróg miejskich. Prezes firmy zaznacza, że jej pracownicy łatają dziury, które wskaże magistrat. PRD nie decyduje samo, co robić, bo pieniędzy jest mało. Odpowie za szkody wynikłe np. ze stanu złej nawierzchni, jeśli urzędnicy kazali naprawić, a z różnych względów urzędnicy PRD tego nie zrobili. Od takich przypadków firma jest zaś ubezpieczona.
Jak na razie szkód wynikłych ze złego stanu dróg lub upadku drzewa czy też złamanej gałęzi jest niewiele. Przezorny zawsze ubezpieczony, a kierowcy powinni wiedzieć, że mogą dochodzić odszkodowań i to nie tylko z tytułu własnych polis AC. Trzeba pamiętać o wezwaniu policji i spisaniu protokołu, tak by kwestie dowodowe nie budziły żadnej wątpliwości.
Grzegorz Wawoczny