Zaangażowana w pomoc innym
23-letnia Katarzyna Franica już jako uczennica drugiej klasy podstawówki została członkinią kongregacji maryjnej w parafii w Rudniku. Cztery lata później, dzięki swojemu zaangażowaniu, sama już ją prowadziła. Odkąd sięga pamięcią, lubiła pracować i śpiewać z dziećmi, poświęcając im wiele swojego wolnego czasu. Zajmowała się oprawą muzyczną mszy św. i innych kościelnych uroczystości. Dzięki jej wstawiennictwu siostry z Annuntiaty uszyły dla Dzieci Maryi z Rudnika piękne alby, w których dziewczęta uczestniczyły w nabożeństwach. Pomysł tak spodobał się księdzu i samym dziewczynkom, że po dziś dzień marianki przywdziewają je podczas ważnych uroczystości. Kasia ma rzadką umiejętność gromadzenia wokół siebie przyjaciół i znajomych. Kiedy zaczęła prowadzić kongregację, należało do niej sześć dziewczynek, kiedy odchodziła już jako maturzystka - grupa liczyła ponad 30 osób. Zrezygnowała tylko ze względu na maturę i studia, które miała niebawem rozpocząć.
Na działalności parafialnej oczywiście się nie zakończyło. Kiedy wstąpiła w szeregi uczniów II Liceum Ogólnokształcącego, od razu zainteresowała się powstającą w tym czasie grupą wokalną zakładaną przez nauczycielkę muzyki Elżbietę Biskup. Śpiewała przede wszystkim piosenki z repertuaru musicalu „Metro” oraz poezję śpiewaną, nie przestając poszukiwać pieśni religijnych, które ożywiłyby życie parafialne w Rudniku. Jej wokalnymi autorytetami są niezmiennie od lat Celine Dion i Andrea Boccelli. Ceni sobie również znanych krakowskich pieśniarzy Grzegorza Turnaua i Andrzeja Sikorowskiego.
Jeszcze w czasach licealnych sporadycznie pisała wiersze. Co więcej, uczestniczyła w wielu konkursach recytatorskich zdobywając w nich czołowe miejsca. Sukcesów w szkole oraz w konkursach przedmiotowych można by wymieniać w nieskończoność, jednak warto wspomnieć, że znalazła się w piątce najlepszych recytatorów w konkursie w Dąbrowie Górniczej oraz w czołówce laureatów olimpiady z języka niemieckiego. Była również dwukrotnie finalistką Olimpiady Wiedzy Religijnej, zdobywając dwa indeksy na Uniwersytet Opolski.
Jednak nie tę uczelnię sobie upatrzyła i tuż po maturze została żakiem Uniwersytetu Jagiellońskiego na wydziale filologicznym, rozpoczynając studia na germanistyce. Jak sama wspomina, początki były bardzo trudne. A szczególnie rozstania z obecnym mężem Łukaszem. Żegnali się w pociągu już w niedzielę, by dokładnie pięć dni później znowu się w nim spotkać i móc spędzić jak najwięcej czasu. Z żalem przywołuje czasy, kiedy na początku pierwszego roku germanistyki, na ponad osiemdziesięciu studentów nie spotkała nikogo, z kim mogłaby się zaprzyjaźnić. Dopiero rok później, rozpoczynając wymarzone studia teologiczne, zaczęła wierzyć w uczelnianą przyjaźń.
Mimo tego, że nie jest łatwo być studentem dwóch kierunków jednocześnie, Kasia radzi sobie całkiem nieźle, zdobywając wysokie średnie a tym samym przechodząc na indywidualną organizację studiów. To umożliwiło jej znalezienie wolnego czasu na tłumaczenie niemieckojęzycznych dokumentów w Papieskiej Bibliotece Teologicznej oraz rozpoczęcie pracy nauczycielskiej w krakowskim przedszkolu. Pamiętam, kiedy na początku II roku studiów zobaczyłam w Instytucie Germanistyki ogłoszenie, że przedszkole „Pod Wawelem” poszukuje nauczycielki języka niemieckiego. Postanowiłam odpowiedzieć na nie i mimo tego, że nie posiadałam jeszcze dyplomu, udałam się do dyrekcji przedszkola. Dyrektorka postanowiła dać mi szansę. I udało się - opowiada Kasia. Obecnie uczy tam nie tylko niemieckiego, ale również katechezy. Raciborzanka śmieje się, że dzieci, widząc ją u progu klasy, zastanawiają się, czy przywitać ją słowami: „Szczęść Boże”, czy może „Guten Tag”. Niedawno wpadła na pomysł, by połączyć pracę przedszkolanki i studentki, obierając sobie temat jednej z prac magisterskich: „Wychowanie religijne czterolatka”. Jej zawodowym marzeniem jest zrobienie doktoratu z zakresu prawa kanonicznego i pozostanie na uczelni, a prywatnym, no coż... powrót do rodziców i sióstr, które bardzo kocha, no i oczywiście męża Łukasza, bez którego pomocy nie osiągnęłaby tylu sukcesów.
E.Wa