Redakcjo!
Po przeczytaniu artykułu, który ukazał się 22.05.2002 r. o wypadku w żłobku, zastanawiam się dlaczego dopiero wtedy, gdy stanie się coś złego pisze się o niektórych placówkach w naszym mieście. Nikt wcześniej nie zajął się jakimkolwiek problemem czy pochwałą pracy pań tam zatrudnionych (ostatnia wzmianka o żłobku była z okazji Dnia Matki w 2001 r.)
A placówka ta nie zasługuje tylko na ocenę negatywną jaka ukazała się ostatnio.
Wiem, że rodzice i dziadek poszkodowanego dziecka mają prawo mieć pretensje do tej placówki, do pań, które nie dopilnowały swoich obowiązków a następnie utaiły prawdę i współczuję im z tego powodu.
Ja ze swojej strony chciałabym przekazać czytelnikom oraz władzom miasta kilka swoich obserwacji i spostrzeżeń na temat mojego kontaktu ze żłobkiem, moim oraz dziecka, które tam codziennie zostawiam już od ponad roku czasu.
Moje kochane maleństwo przeszło wszystkie trzy grupy na jakie dzieci w żłobku są podzielone. Przeszło okres ciężkich pożegnań z rodzicami i radosnych powitań po zakończeniu. W tej chwili jest w starszakach.
I oto właśnie z informacji prasowych dowiaduję się iż podobno w tej grupie stał się ten przykry wypadek.
Zapewniam państwa, iż moje żywiołowe dziecko w tej chwili bardzo dobrze potrafi porozumieć się w grupie z rówieśnikami, potrafi na swój ponaddwuletni okres życia wspaniale recytować wierszyki, śpiewać piosenki, potrafi samodzielnie jeść, nie wspominając już o domaganiu się nocnika w razie potrzeby.
Bardzo dużo opowiada o swoich rówieśnikach z żłobka, opowiada o paniach, które pomagają mu w różnych zmaganiach dnia codziennego.
(Bardzo, ale to bardzo często słyszę z jego ust imiona pań: pani Halinki i pani Basi, które to gdzieś tam ciągle przetaczają się w opowieściach z całego dnia pobytu w żłobku. W tej grupie osób wymienia również panie: Jadzię i Lucynę.)
W tej chwili dowiaduję się iż panie, które u mojego dziecka mają taki autorytet, mogą stracić pracę, mogą być na podstawie takiego zdarzenia, (być może jedynego w swojej karierze zawodowej) postawione w nie wiem w jakiej przykrej sytuacji i konsekwencjach. Dziecko moje w ostatnim tygodniu właśnie ciągle informowało mnie o braku jednej z nich (i tu wymieniał imię).
Na pewno kobiety te mają po tym zdarzeniu wielką nauczkę na przyszłość i podejrzewam, iż dokonują wielkich starań aby było jeszcze lepiej niż jest w tej chwili.
Życzę rodzicom dziecka poszkodowanego aby rosło zdrowo, a paniom szybkiego powrotu do pracy, do pracy gdzie się chętnie wraca i pracuje.
(Zapewniam, iż jeżeli doczekam się kolejnego potomka powierzę go opiece żłobka w Raciborzu: pani Halince, pani Basi, których nazwisk nawet nie znam, ale to dla mnie nie miało nigdy żadnego znaczenia).
Czytelniczka i to stała