Prawdziwe życie
Jest takie zjawisko, którego doświadczyło wielu początkujących wędkarzy. Polega ono na tym, że po kilku minutach łowienia w jakimś miejscu, spragniony sukcesu wędkarz nabiera coraz większego przekonania, że ryby na pewno są, ale... obok. Następnym etapem jest zazwyczaj gorączkowe pakowanie sprzętu i przenoszenie się na nowe miejsce. Tutaj, w spokoju można oczekiwać na branie. Jest czas, by złapać oddech, rozejrzeć się wokół... i uświadomić sobie, że parę metrów dalej jest takie miejsce... Jeżeli woda jest nieduża, jest szansa, by po jakimś czasie znaleźć się w punkcie wyjścia.
Wszystko to bierze się z przekonania, że „prawdziwe ryby są gdzieś indziej". To jest urocza myśl, bo daje gwarancję kręcenia się w kółko - przecież niezależnie od tego gdzie jestem, zawsze jest jakieś „gdzieś indziej". W gruncie rzeczy, wędkarzom taki sposób myślenia przeszkadza najmniej. W miarę upływu czasu, większość z nich uczy się cierpliwie czekać na rybę w jednym miejscu, pozostali zmieniają hobby, lub specjalizują się w spinningu.
Gorzej mają ci, którzy przekonanie, że „prawdziwe ryby są gdzieś indziej", odnoszą do życia. Dlaczego? Bo najpewniej, nieustannie są niezadowoleni z miejsca w którym żyją, z pracy, którą wykonują, z ludzi, z którymi się spotykają. Prawdziwe życie jest gdzieś indziej. Gdzie? Tego dokładnie nie wiadomo. Gdzieś indziej.
Aby być w zgodzie z sobą, należałoby więc wyruszyć na poszukiwanie. Z tym jednak zwykle jest problem. Jest przecież wiele powodów, dla których lepiej jest zostać tu, gdzie się jest. Wówczas pozostaje oglądanie prawdziwego życia. W telewizji. Wiele się tutaj dzieje. Na naszych oczach, w ciągu paru minut ktoś wygrywa pieniądze, o których możemy co najwyżej pomarzyć. Inni przeżywają niesamowite przygody, spotykają wspaniałych ludzi, dobrze się bawią. Można na chwilę zapomnieć o codziennej monotonii.
Dla kogoś, kto na podglądanie tego świata poświęca wiele wolnego czasu, pomysł, że prawdziwe życie toczy się „gdzieś indziej" znajduje niezwykle przewrotne potwierdzenie. Oglądanie tego, jak żyją i co robią inni ludzie może być niezwykle ciekawe i zajmujące. Szkoda tylko, że w tym czasie trudno jest robić cokolwiek innego.
Wędkarz, który uwierzy, że ryby są akurat tam, gdzie jego nie ma, co najwyżej wróci do domu, z bólem nóg i poczuciem, że wcale sobie nie połapał. Nałyka się jednak świeżego powietrza, przeżyje wiele emocji związanych z tym co sam robi. Popełnia mnóstwo błędów, ale jest reżyserem sytuacji. Sam decyduje o tym, co się będzie działo. Jak będzie cierpliwy, w końcu złapie pierwszą dużą rybę, może nawet z czasem zostanie mistrzem.
Ktoś, kto poświęca wolny czas na to, by emocjonować się życiem innych ludzi, wybiera pozycję widza. Obserwuje rzeczy, które mogą pasjonować, ale nie może na nie wpływać. Może oglądać wędkarzy, łowiących ogromne ryby na najwspanialszych na świecie łowiskach, jednak w ten sposób nigdy się nie dowie, jak to jest, kiedy spławik nagle znika pod wodą i na końcu żyłki czuje się ogromny, miotający się ciężar... Czego życzę wszystkim, nie tylko wędkarzom.
psycholog
Roman Walczak