Walka ze szmateksami
Irena i Alicja
To zły pomysł, aby zakazać sprowadzania odzieży nieposortowanej, bo w wyniku tego wiele z tych sklepów może ulec likwidacji, a teraz jest taka bieda, ludzie przecież nie mają pieniędzy! Byłam u koleżanki, ona ma prawie wszystko ze szmateksu. Dzieci szybko niszczą ubrania i wyrastają z nich, więc właściwie na okrągło trzeba im kupować, a na drogie ciuchy któż miałby tyle pieniędzy... Zresztą w telewizji wypowiadały się kiedyś znane artystki, że też korzystają z tych sklepów, mimo że mają pieniądze. Dlaczego? Bo często można tam znaleźć bardzo oryginalne ciuszki, niepowtarzalne. Chodząc do nich nie ma gwarancji, że zawsze coś się wybierze, ale jeśli się dobrze poszuka i ma jako taki gust, często można znaleźć naprawdę ładne rzeczy. Jest możliwość przymierzenia, bo jest przebieralnia. Są dobre gatunkowo, ale przyznaję, zdarza się też szmelc. Na Zachodzie też są takie sklepy, tam za markę można już coś kupić. Dlaczego więc u nas nie mogą sobie być? Wolę w takim sklepie kupić za 20 zł, niż na targu za 60 zł, co mi się po pierwszym praniu rozciągnie i jest nie do noszenia. Niech raczej zabronią handlu Koreańczykom na targu, a nie likwidują szmateksy!
Jan
Przecież ludzi nie stać na kupowanie drożyzny! A tutaj jakość towaru jest dobra i po przystępnej cenie. Przewidywana likwidacja tego typu sklepów i tak nie uratuje przemysłu lekkiego w Polsce. Takie jest moje zdanie. To by było nie fair dla tych rzesz biednych ludzi. Ja w sklepach z używaną odzieżą kupuję ubranka dla wnuków. Dzieci szybko rosną, pochodzą parę miesięcy i trzeba ubrania wyrzucać. Tu zawsze można coś wybrać.
Zofia
Uważam, że takie sklepy są bardzo potrzebne. Często do nich zaglądam. Gdzie się ubierzemy, jak je zlikwidują? Rencistów i emerytów nie stać na kupowanie drogich ubrań, pozostają jedynie ciucholandy. Kupuję tu dla siebie, czasem coś ładnego znajdę dla rodziny - dzieci i wnuków. Cenię sobie rzeczy dobre gatunkowo i ładne, nie wszystkie tutaj spełniają te kryteria, ale na pewno większa część tak.
Piotr Wowra - właściciel sklepu z tanią odzieżą pochodzenia zagranicznego przy ul. Bosackiej w Raciborzu
Decyzja ta jest moim zdaniem bardzo zła, bo w szmateksach można naprawdę tanio zrobić zakupy. Jest przecież kryzys, bezrobocie - ludzi nie stać na drogie ubrania. Za granicą, jak chociażby w Niemczech czy we Francji funkcjonują takie sklepy i nikt nie ma nic przeciwko temu. Odzież w nich kupiona jest często niepowtarzalna. Uważam, że zagrożenie dla rodzimego przemysłu odzieżowego jest z zupełnie innej strony, a mianowicie marnej jakości ubrań sprowadzanych z Chin. Natomiast gdyby w Polsce szyto dobre gatunkowo ubrania po przystępnej cenie, ludzie by je kupowali. Tymczasem są one bardzo drogie. Jest jeszcze jeden aspekt związany z mogącą nastąpić likwidacją sklepów z używaną odzieżą pochodzenia zagranicznego - pracę stracą osoby w nich zatrudnione powiększając i tak już duże grono bezrobotnych. Ja w swojej sieci sklepów zatrudniam ponad 20 osób.
Katarzyna
Sądzę, że decyzja rządu utrudni wielu ludziom życie. To nie jest w porządku, tym bardziej teraz, kiedy tak ciężko się żyje i trudno związać koniec z końcem. Nie każdego stać na nowe, bardzo drogie ubrania. Ja mam same dobre doświadczenia związane z zakupami w takich sklepach. Kiedyś udało mi się kupić zupełnie nową rzecz za śmieszną cenę około 10 zł.
Genowefa
Przychodzenie do tego sklepu i grzebanie w ciuchach wielu ludziom daje odprężenie. Wszystko jest w porządku i przyzwoicie prowadzone - ubrania są czyste, nie ma jakichś nieprzyjemnych zapachów. Pomysł z likwidacją tego to jest zgroza. Przy takiej biedzie i bezrobociu? Dlaczego tego się uczepili, a nie zwrócą baczniejszej uwagi na sortowanie odpadów oraz dzikie wysypiska? Poza tym ilu ludzi straci pracę? W Niemczech są też takie sklepy i w nich sprzedaje się nawet brudne ciuchy. Nikt się nie czepia. U nas niektórzy nawet zarabiają na ciuchach ze szmateksów. Kupują tutaj taniej, a sprzedają drożej. Sama widziałam. Ceny wszystkiego idą w górę - żywności, leków, a teraz jeszcze ten pomysł... Niechże zostawią nam tę wolność, aby każdy kto chce mógł przyjść i pooglądać sobie co tutaj jest. Uważam, że jakość tego co znajduje się w tego typu sklepach jest nieporównywalna z jakością ubrań sprzedawanych na targu. Kiedyś kupiłam tureckie ciuchy - po dwóch praniach nadawały się do wyrzucenia.
Katarzyna i Marzena - ekspedientki
w sklepie z importowaną odzieżą
przy ul. Bosackiej w Raciborzu
Różni ludzie się w tych sklepach ubierają. Są i biedni i bardziej zamożni. Także myślimy, że to jest czysta głupota, żeby przez tę decyzję likwidować takie sklepy. Odzież jest bardzo droga i nie każdego stać na to, żeby kupić jakiś nowy sweterek, kurtkę czy też spodnie. Natomiast tutaj, myślimy, że są przystępne ceny, więc każdy może coś dla siebie kupić, czy dzieci ubrać. Przede wszystkim właśnie chodzi o młodsze dzieci, gdyż szybko wyrastają z ubrań. Zdarzają się także rzeczy nowe. Pomijam już fakt, że wielu ludzi straci pracę. Nie dosyć, że jest tak dużo bezrobotnych, to przez to będzie ich jeszcze więcej. W Polsce zamiast się lepiej dziać, dzieje się gorzej i wszystko obraca się przeciwko ludziom biednym.
Anna i Anita
Nieraz przekonałam się, że używane rzeczy różnią się na korzyść od tych nowych, kupowanych w sklepie za duże pieniądze. Szczególnie te dla dzieci. W sklepach z ciuchami można kupić spodnie za 2 lub 3 złote, a w zwykłym sklepie za 28 zł. Często już po pierwszym praniu okazuje sie, że to szmelc. Cóż, używana odzież sprowadzana z Zachodu stanowi zagrożenie dla rodzimego przemysłu odzieżowego, z drugiej jednak strony większa skala zagrożenia istnieje dla osób niezamożnych, których nie stać na kupowanie ciuchów w markowych sklepach. Ten argument to naciąganie, slogan - rząd powinien lepiej przyjrzeć się plusom i minusom tej sprawy. Z jednej strony walczy się o rodzinę, a z drugiej niszczy ją przez takie poczynania. W telewizji mówili, że mamy dosyć naszych, polskich używanych ubrań. Ale w jakim one są stanie? Zniszczone, porozciągane, wyglądają jak szmaty. Mnie osobiście nie przeszkadza, że są sklepy z używaną odzieżą, ja też z nich korzystałam. Poza tym wiele osób w nich zatrudnionych straci pracę.
Ryszard z Raciborza
Jestem jak najbardziej przeciwny decyzji rządu. W sklepach z importowaną odzieżą jest dużo ładnych rzeczy, czasami lepszych gatunkowo i ciekawiej uszytych niż w zwykłych sklepach. Tak dużo ludzi nie ma pracy, a tu przecież można za grosze kupić. Zamknięcie ich na pewno nie rozwiąże problemu ze sprzedażą nowych, bo są bardzo drogie i kogo na to stać? Osoba o niskich dochodach nie kupi za 200 zł, skoro tutaj można nie gorsze kupić.
Helena
Uważam, że to jest zły pomysł, dlatego, że niestety, społeczeństwo ubożeje coraz bardziej a ludzie potrzebują jednak ubrać się. Wraz z likwidacją tych sklepów zabiera im się tę możliwość, by tanio nabyć odzież. Zaglądam do nich i owszem, udało mi się znaleźć nieraz coś ciekawego. Każdy zna swój gust - może dla siebie coś znaleźć i to tanim kosztem.
Marcin i Krzysiek
Sądzimy, że raczej to jest zły pomysł. Przecież społeczeństwo nie składa się tylko z ludzi bogatych, ale również z biednych. W Polsce jest więcej tych biednych. Jak dojdzie do likwidacji tych sklepów tzw. second hand to dużo ludzi będzie miało problem z zaopatrzeniem się w odzież. Parę razy widzieliśmy, że do tych sklepów zaglądają również ludzie bogaci. Często można tam znaleźć oryginalne rzeczy.
Marian Banaś
Mnie to nie przeszkadza, że są takie sklepy. Wprost przeciwnie. Oburza mnie to, że rząd podjął taką decyzję, w wyniku której może dojść do likwidacji tych sklepów. Niech zostaną, przecież bardzo dużo ludzi z nich korzysta. Wciąż są jakieś podwyżki i jeszcze ten pomysł... Jestem przeciwny. Przeżyłem powódź i wiem co to niedostatek. Rozumiem ludzi biednych i uważam, że państwo powinno pozostawić im możliwość nabycia tanich, ładnych i w dobrym stanie ciuchów.
Marcin Piekarczyk
Decyzja o sprowadzaniu jedynie posortowanej odzieży i co się z tym wiąże, możliwość „upadku” wielu szmateksów, na pewno nie jest zła. Argumenty, że można tam kupić tanio ładne rzeczy nie trafiają do mnie, bo uważam że dużo i tanio nie zawsze znaczy dobrze. Są osoby, które kupują w szmateksach tak dużo rzeczy, że nie mogą ich pomieścić w szafach. Lęgną się mole i powstaje kłopot. Tanie ciuchy można kupić na targu, a ja osobiście wolę kupić jeden markowy, ale służący przez lata.
Dorota Czarnota (ekspedientka
w sklepie z importowaną odzieżą
przy ul. Ogrodowej)
Wkurza mnie to. Dużo ludzi straci pracę, między innymi ja. A pracuję tutaj od czasu otwarcia sklepu, ponad dwa lata. Przychodziło bardzo dużo klientów. Są wśród nich biedni i bogaci - ci drudzy przychodzą po to, aby znaleźć coś oryginalnego, niepowtarzalnego. Niektórzy przychodzą pogrzebać dla higieny psychicznej, chcą odreagować stres. Często można znaleźć nawet nowe rzeczy z metkami, oddane po kolejnej przecenie.
Karolina i Beata
Uważamy, że to bardzo źle, że rząd podjął taką decyzję, i nie zgadzamy się z nią, bo szmateksy stoją przed groźbą likwidacji, a nie każdego stać, żeby kupować drogie ubrania w sklepach z nową odzieżą. Używana odzież jest modna, czysta i tania. Parę razy udało nam się kupić bardzo oryginalne rzeczy, modne, dobre gatunkowo, w dobrym stanie. Mama mojego kolegi prowadzi właśnie taki sklep.
Wiktoria - emerytka
Nie ma co dużo gadać. Potrzebne są te sklepy, bo w luksusowych 90 procent biednego przecież społeczeństwa nie jest w stanie kupować. Kiedy usłyszałam, że dążą do likwidacji ciucholandów, bardzo się zdenerwowałam. No cóż, każdy kupuje na miarę swoich możliwości. Jestem zdecydowanie przeciw. To wszystko co mam do powiedzenia