Na pomoc studzience
Prace przy starym kościółku i kapliczce rozpoczęto w ubiegłym tygodniu, tuż po wielkanocnej paradzie konnej, ściągającej rzesze widzów z całego regionu i zagranicy - wielu rozczarowanych faktem, iż studzienka jest niedostępna. Akcją kieruje gminna komisja ekologii. Na początek dokonano zasadzeń prawie 1450 sadzonek krzewów i drzew - poczynając od wierzb iva i płaczących, olch, jarzębi szwedzkich, a kończąc na jaśminach i śnieguliczkach. Wybór tych właśnie krzewów i drzew ma sprzyjać powstaniu nowych siedlisk dla ptaków i drobnej zwierzyny, tym bardziej że znajduje się w sąsiedztwie pasa trzciny wodnej. Poza tym może to ułatwić oczyszczenie gleby ze związków chemicznych, używanych w czasie oprysków na polach. Strefa buforowa, jak ją nazwano w planach, ma w przyszłości stać się sporym zespołem parkowo - leśnym. Co ciekawe, pomocy udzieliło w pracy znacznie więcej osób, niż tego się spodziewano - a przyszło prawie 50. Sporo było starszych, ale i młodsi mieszkańcy gminy również machali łopatami i po prawie trzech godzinach sadzonki znalazły się na polu poniżej kapliczki. To dopiero pierwszy krok, by zlikwidować problem jakości wody w studzience - zapowiedział kierujący komisją Leon Mludek. A ta, zamknięta przez Sanepid z powodu zbyt dużej ilości bakterii coli, rozmnażających się w starej studni, wymaga generalnego remontu.
Podstawowy problem, jakim jest zanieczyszczona woda, ma być rozwiązany w trakcie przebudowy wnętrza kapliczki. Są wady konstrukcyjne, które nie sprzyjają oczyszczaniu studzienki. Podłoga jest źle nachylona, zamiast na zewnątrz, mamy skrzywienie posadzki do środka. W ten sposób woda, wypompowana z dołu, spływa z powrotem do źródła - a powinno być na odwrót, gdyż w ten sposób nie ma kontaktu z ludźmi, wylewającymi jej resztki po spożyciu - wyjaśnia L. Mludek. Przebudowa ma również zmienić samą studnię - planuje się oczyścić dno żwirem i przyśpieszyć cyrkulację wodna w kanale. Teraz wodę doprowadza na górę jedna pompa, mają być zaś dwie. Oprócz remontu dachu samej kapliczki, nie obędzie się bez renowacji samego baldachimu nad pompą. Jest tam zbiornik z tłoczoną doń woda, ale gdy ludzie mało jej zużywają, ta stoi w nim zbyt długo i przez to mogą mnożyć się bakterie, szczególnie w ciepłe dni - stwierdził L. Mludek. Cały obiekt ma też w końcu otrzymać zasilanie energią elektryczną - nie tylko potrzebną do instalacji alarmowej, ale i pomp w kapliczce. Rozwiązany ma zostać przy tym kłopot z ogrzewaniem wnętrza kościółka w trakcie nabożeństw, zwłaszcza zimowych. Projekt to duże wyzwanie, ale mam nadzieję, że za kilka lat efekty tego będą widoczne. Znowu będziemy mieli otwartą kapliczkę, a wokół park - dodał L. Mludek.
(sem)