Z ludzkim przesłaniem
W czasach nam niesprzyjających z Krzyżanowic wywiezione zostałyśmy siłą i internowane w Dębowej Łące koło Bydgoszczy. Nie mogąc pomagać chorym, zajęłyśmy się pracą w zakrystiach, na parafiach oraz katechezą - wspomina Joanna Irena Grobelna, przełożona generalna zgromadzenia. Z obowiązków tych nie zrezygnowały do dziś, czego dowodem jest na przykład prowadzone przez siostry franciszkanki przedszkole. Na placówkach w Luboszycach, Otmęcie i Wrocławiu siostry pracują w szpitalach, stacji „Caritas”, katechizują, oraz pracują na rzecz kościoła.
Początek zgromadzeniu, które powstało w Budapeszcie dała siostra Anna Brunner. Na Węgrzech końca XIX w., wchodzących wówczas w skład Austro-Węgier coraz silniej dawał się we znaki kryzys dualizmu państwowego. Ponieważ Matka Założycielka była Austriaczką, pochodzenie jej w tym kraju było politycznie niewygodne. Przeniosła więc w roku 1901 zgromadzenie do Przywoza koło Ostrawy, gdzie siostry znalazły życzliwych do współpracy ludzi. Tam też powstał wybudowany przez siostry dom pomocy społecznej, w którym pracują po dziś dzień opiekując się starszymi chorymi kobietami i mężczyznami.
Starające się o zatwierdzenie zgromadzenia siostry zwracają się z prośbą do ówczesnego kardynała wrocławskiego ks. dr Adolfa Bertrama. Odpowiedź jest pozytywna, pod warunkiem, że otworzą dom zakonny na terenie diecezji. Oczy sióstr skierowały się na pałac Lichnowskich. Zabytkowy obiekt w owym czasie wystawiony był na sprzedaż. Do Krzyżanowic pierwsze zakonnice przyjechały w 1928 r., w dwa lata później posiadłość wraz pałacem stała się ich własnością. 2 sierpnia 1930 r. została poświęcona kaplica i nowy klasztor przez ks. prałata Ernesta Lange. Po dziś dzień jest to Dom Generalny Zgromadzenia. Obecnie skupia ono 70 sióstr, z czego 24 łącznie z postulatkami mieszka i pracuje w Krzyżanowicach.
Oprócz krzyżanowickiego Domu Pomocy Społecznej, gdzie opiekę roztacza się nad 60 niepełnosprawnymi pensjonariuszkami, siostry posiadają jeszcze kilka innych domów. Prowadzimy dom dla 60 starszych pań we Wrocławiu. W sierpniu otwarty został pierwszy etap kolejnego domu w Kobylnicy koło Słupska - wylicza przełożona generalna Joanna Irena Grobelna. Placówka składać się będzie z kilku domków jednorodzinnych. W pierwszym z nich zamieszkały już dwie siostry oraz osiem pań. Sukcesywnie budowane i oddawane do użytku będą następne. Pewna ich część przeznaczona będzie również dla dzieci z porażeniem mózgowym.
Swą misję siostry pełnią również za granicą w Austrii, gdzie podobnie jak w Polsce służą chorym w szpitalu i domu pomocy społecznej oraz katechizują. W Czechach obecnie praca bardzo się skomplikowała. Będący własnością zgromadzenia dom próbujemy odzyskać już od dziewięciu lat. Był jednym z największych naszych domów, a zamieszkiwało go nawet 200 osób. Obecnie przebywa w nim 150 pensjonariuszy. Przetrwałyśmy w nim najtrudniejszy dla Kościoła okres w Czechach. Dziś sytuacja jest bardzo trudna. Brakuje bowiem czeskich zakonnic, a pracujące tam polskie franciszkanki nie otrzymują od władz pozwolenia na pracę - w ostatnim czasie odmówiono dwóm siostrom. Do zgromadzenia dochodzą również słuchy, że dom ma być zamieniony na zakład odwykowy.
Na Ukrainie pracę trzeba było rozpoczynać od zera - tłumaczy przełożona generalna Joanna Irena Grobelna. Od czterech lat służymy potrzebującym pomocy chorym i osobom w podeszłym wieku, a także dzieciom i młodzieży w Draganówce koło Tarnopola oraz Medenicach koło Drohobycza. W Draganówce nasz dom znajduje się w stanie surowym i zamierzamy go w miarę środków finansowych jak najszybciej wykończyć, co poszerzy możliwości naszej posługi. Każda ilość darów, które otrzymujemy tam zawsze znajduje zastosowanie. W szpitalu brakuje bowiem tak podstawowych rzeczy, jak np. materacy, kocy, pościeli nie mówiąc o środkach medycznych.
Miejscowa, polska ludność bardzo zżyła się z siostrami. Gdy w Draganówce zabrakło księdza i siostry przeszły do Medenic, mieszkańcy dawali wiele dowodów przywiązania nie mogąc doczekać się ich powrotu.
Na swój kolejny dom siostry adaptują budynek starej przychodni w Krzyżanowicach. Podyktowane jest to wymogami standaryzacyjnymi. Zabytkowy charakter pałacu stwarza ograniczenia lokalowe. Dziś stał się dla nich za ciasny, a na rozbudowę nie zezwala architekt.
Zakupiony przez zgromadzenie obiekt przy ul. Kolejowej 31 nie był użytkowany od 10 lat. Ucierpiał on także w czasie pamiętnej powodzi w 1997 r., wymagał gruntownego remontu, który być może w tym roku zostanie zakończony. Zdecydowano, że zamieszkają w nim najbardziej sprawne podopieczne. W listopadzie zamontowano windę, a w tej chwili gotowy jest już częściowo parter. Brak pieniędzy utrudnia szybkie zakończenie przebudowy.
W ośrodkach zgromadzenia zatrudnionych jest dziś wiele osób świeckich. Praca sióstr ma jednak szczególny charakter. Nie dzielą swych obowiązków zawodowych pomiędzy rodzinę, dlatego mogą całkowicie poświęcić się swej misji niesienia pomocy. Wiele z nich dokształca się, aby posługa pełna otwartości i dynamizmu była też posługą fachową i kompetentną. Życiem religijnym dzielą się ze swymi pensjonariuszami.
W ubiegłym roku obchodziłyśmy kilka znaczących jubileuszy - opowiada przełożona generalna. 23 kwietnia przypadła 90. rocznica śmierci Matki Założycielki, 9 maja obchodziłyśmy 40-lecie zmiany nazwy, która początkowo brzmiała: Zgromadzenie Ubogich Sióstr Pielęgniarek św. Franciszka, 23 maja minęło 40 lat od wprowadzenia nabożeństw do Matki Bożej Nieustającej Pomocy oraz umieszczenia kopii jej obrazów w kaplicach zgromadzenia, 15 sierpnia uczciłyśmy 100-lecie naszego przybycia do Ostrawy, 8. grudnia minęło 45 lat od powrotu naszych sióstr z internowania w Dębowej Łące, a 14. grudnia obchodziłyśmy 150. rocznicę urodzin Matki Założycielki. Podsumowaniem tych wszystkich wydarzeń była uroczystość obchodzona 15. grudnia ubiegłego roku z udziałem ks. abp. Alfonsa Nossola oraz 12 księży z okolicznych parafii, która pozostanie na długo w pamięci zarówno sióstr jak i niepełnosprawnych mieszkanek krzyżanowickiego DPS.
Ewa Osiecka