Piłkarz jak oszust?
Jagiellonia Mersal Podlaski Białystok znajduje się w strefie spadkowej II ligi, Włókniarz odbił od niej, choć nadal nie ma odeń zbyt bezpiecznego dystansu. Nic więc dziwnego, iż obu trenerom zależało na zysku. Przed meczem więcej obaw miał Furlepa, któremu ze składu z różnych względów - kartki, kontuzje - wypadli Tomasz Sosna, Ireneusz Marcinkowski, Arkadiusz Bałuszyński, Grzegorz Jermakowicz, Arkadiusz Kłoda, Rafał Drożdż, Sebastian Jurok i Andrzej Jasiński (zagrał ostatnie pół godziny). Zmiennicy spisali się nie najgorzej, nawet mogli pokusić się o zwycięstwo...
Niespełna tysiąc widzów, którzy zameldowali się na stadionie przy ul. Sportowej - mimo zimna i śnieżycy - czuło po spotkaniu niedosyt. Ekipa Łazarka była bowiem do ogrania. Słaby mecz w środę, plaga kartek i kontuzji sprawiła, że trudno mi było pozbierać psychicznie zespół. Mimo to pokazaliśmy się z niezłej strony - mówił szkoleniowiec gospodarzy. Najwięcej żalu miał o niewykorzystane sytuacje, szczególnie Jarosława Raka i Andrzeja Nikodema. Ten pierwszy w 20 min. po kapitalnym zagraniu Grzegorza Pilcha znalazł się sam na sam z golkiperem gości - miast jednak przymierzyć w róg, próbował przepchnąć futbolówkę pod jego pachą i oczywiście nie udało się. Niektórzy kibice aż bili z wściekłości pięściami w blachy trybuny. Podobnie tuż przed przerwą, kiedy do wrzutki z wolnego Kondzielnika wyskoczył Nikodem i jakimś cudem nie trafił głową w światło bramki.
Po przerwie na boisku hulał wiatr, a śnieg utrudniał znacznie widoczność. Goście starali się to wykorzystać, ale defensywa Włókniarza spisywała się bez zarzutu. Po przerwie wzmocniłem atak, bo sprzyjał nam wiatr - tłumaczył Łazarek fakt gry trzema napastnikami. Starał się przy tym unikać komentarzy na temat sędziowania - w końcówce arbiter z Zabrza zaczął zachowywać się bowiem cokolwiek dziwnie i coraz częściej do jego uszu dolatywały solidne wiązanki z widowni. A w 89 min. rozwścieczył wszystkich, gdy „puścił” brutalny faul Dymka na Raku. Golkiper gości zaatakował nogi gracza Włókniarza, co potwierdziła kamera video. Tylko sędzia nie miał odwagi tego przyznać, twierdząc, że piłkarz chciał go zwyczajnie oszukać i teatralnie upadł. To żałosne - oburzali się działacze po meczu. PZPN coś musi zrobić, żeby sędziowie zaczęli lepiej widzieć. Może powinni kupić im okulary? - stwierdził kwaśno jeden z nich. Ten faul sami państwo widzieli - skomentował sytuację Furlepa. Po raz kolejny arbiter nie chciał przyznać kietrzanom „wapna” - w spotkaniu z Orlenem miejscowym należało się za zagranie gracza płockiego ręką w polu karnym. Wygląda więc na to, iż sędziowie w pewnym sensie ukradli im już cztery punkty...
(sem)