Patronuje mu wiele muz
Mimo tego, że mieszkał w Poznaniu, Wrocławiu, Krośnie, Krakowie, Suwałakach i Łodzi, jest raciborzaninem. Jego matka pochodzi z Wojnowic, ojciec z Poznania a ich syn Jurek urodził się w Jastrowiu w województwie wielkopolskim. Kiedy miał kilka miesięcy rodzice przeprowadzili się na Raciborszczyznę. Jest kawalerem z wyboru. Żyję w ciągłych rozjazdach. Kobiety tego nie wytrzymują, bo w finale wielkich uczuć jest stabilizacja i rodzina - tłumaczy Jerzy Dębina.
Jerzy Dębina od 45 lat zajmuje się dokonywaniem wyborów. Nurt życia rzuca go w różne miejsca i zajęcia. Zajmował się już wieloma fuchami. Był mechanikiem automatów losowych, dyspozytorem WPK i kierownikiem biblioteki. Pracował też w laboratorium fotograficznym i prowadził zajęcia na PWST. Jednak przede wszystkim życie zagnało go w sztukę.
Od wielu lat gada do bluesa jak w undergroundzie nowojorskim, pisze wiersze i pokazuje się w różnych stronach kraju z własnymi programami poetycko - muzycznymi. Robił i robi teatr. Muzycy mówią o nim, że poeta, poeci, że aktor, aktorzy, że muzyk. Jerzy zaprzecza tym teoriom. Mówi, że muzykiem nie jest, choć muzykę czuje pod skórą, aktorem też nie, choć wziął udział w nagraniu kilku filmów fabularnych i przedstawieniach teatralnych. Nie wydał też żadnego tomiku poetyckiego, choć otrzymał wiele laurów za twórczość poetycką. Zresztą nagród w tych trzech dziedzinach sztuki otrzymał tyle, że nie ma sensu (ani miejsca) aby wymieniać te wszystkie pierwsze miejsca i daty. Warto jednak zaznaczyć, że w 1982, 1983 i 1987 roku był laureatem trzech nagród Ministra Kultury i Sztuki za osiągnięcia teatralne i muzyczne.
Początków jego sukcesów można dopatrzyć się w czasach, kiedy był uczniem drugiej klasy liceum. Chciał się wówczas zapisać do Teatru Poezji, ale nie przyjęto go. Postanowił więc, że sam przygotuje monodram. Jak postanowił tak też zrobił i otrzymał zań nagrodę. Kolejno w latach 1974 - 1976 nie udało mu się też odejść bez nagrody z ogólnopolskiego festiwalu twórczości Norwida. Następnie rozpoczął studia polonistyczne na Jagiellonce, ale ich nie ukończył, ponieważ zainteresował się fotografią i zaczął studiować w Studium Fotografii Artystycznej i Filmu. Fotografował do czasu, kiedy skradziono mu sprzęt.
Potem przyszedł 1983 r. i przez przypadek rozpoczął karierę bluesową. Wtedy to 32 - letni Jerzy Dębina wybrał się w góry do szklarskiej Poręby. Tam od razu został laureatem nagrody głównej Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego. Zaproponowano mu również zagranie wraz z bluesowymi muzykami dwudziestu koncertów. Zdobył też pierwszą nagrodę na Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Jednego Aktora w Zgorzelcu za spektakl pt. „Klucz jest w blasku słońca” wg Allena Ginsberga - najwybitniejszego przedstawiciela fali kontestacji literackiej lat pięćdziesiątych w USA, nazywanej „Ruchem beatników”, z którym Jerzy Dębina spotkał się w 1986 r.
Dużą popularnością cieszył się też jego program „Manhattan Blues”, nagrodzony przez Ministra Kultury i Sztuki. Został on zarejestrowany przez telewizję w bluesowym klubie w lipcu 1994 r. Telewizja nazwała ten program „Mistyczne wizje Dębiny”.
Na pomysł skojarzenia poezji z podkładem bluesowym raciborzanin wpadł na początku lat 80. Wtedy jeszcze występował z legendarnym Ryszardem Skibińskim „Skibą”, Leszkiem Winderem i grupą Easy Rider. Artysta występował także z takimi gwiazdami jak Ireneusz Dudek, Helmut Nadolski, Sławomir Wierzcholski, Krzysztof Zgraja, Tomasz Nowicki, Wojciech Hoffman i Andrzej Wodziński.
Wraz z Piotrem Mikołajczakiem i Andrzejem Ciborskim, Jerzy Dębina działał również na rynku muzycznym jako „Dzielnica Trzech”. Jak sam mówi, dwóch z nich pisało teksty, dwóch komponowało, a dwóch śpiewało. Muzycy grali głównie ballady folkowe i bluesa. Przetwarzali na piosenki wiersze Twardowskiego, Bursy, Nowaka, Wojaczka i Grochowiaka. Śpiewał je nawet Krzysztof Cugowski z „Budki suflera”.
Przez dwa lata nawiedzał też w Krakowie ks. Jana Twardowskiego, ponieważ wraz z Orkiestrą Teatru ATA, postanowił zrealizować program autorski „Ostatnia z bajek” do wierszy tego księdza - poety. Autorzy zdobyli za ciekawą interpretację jego utworu „Dawna wigilia” drugą nagrodę na konkursie w Opolu (1987 r.) Byliśmy wtedy podczas próby w opolskim teatrze Kochanowskiego. Wpadła wtedy do naszego pokoju Maryla Rodowicz i zapytała, kto napisał taki piękny tekst? Powiedzieliśmy jej, że ksiądz, a ona się obraziła - wspomina artysta.
Zapytany o największy sukces odpowiada: Największym jest to, że jeszcze się tym wszystkim zajmuję. Cóż jeszcze można opowiedzieć o osiągnięciach Jerzego Dębiny? Może zamiast pisać tyle o nim, powinnam zaprosić wszystkich do zobaczenia i posłuchania go na raciborskich występach.
E.Wa