Pusta oferta
Budynku dawnego Zakładu Opieki Zdrowotnej w narożu ul. Staszica i Bema Starostwu nie udało się sprzedać w dwóch przetargach, w pierwszym za cenę wywoławczą 250 tys. zł, w drugim o 20 proc. mniejszą. Zdecydowano więc o zbyciu jej w drodze negocjacji. Termin składania ofert mijał 15 lutego. Jedną z nich złożył Grzegorz Kampka, właściciel raciborskiej firmy budowlanej. Zaproponował cenę 125 tys. zł; 50 tys. zł płatne z góry, reszta rozłożona na dwie raty. Kiedy składałem swoją ofertę była jedyna, a od końca terminu dzieliły mnie minuty - mówi w rozmowie z nami.
18 lutego, kiedy komisja wyznaczona przez władze powiatu przystąpiła do pracy, okazało się, że złożone są dwie oferty; jedna Kampki, druga szefa głubczyckiego Braxa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż w kopercie oferenta z Głubczyc były dwie puste kartki. Tego samego dnia zadzwonił do Starostwa i przekazał, że stało się tak przez roztargnienie sekretarki. Mówił, że właściwa oferta z proponowaną ceną została na jego biurku - powiedział nam wicestarosta Krzysztof Kowalewski. Do powiatu trafiła dopiero 19 lutego. Szef Braxa zaoferował 128 tys. zł gotówką; o 3 tys. zł więcej niż jego konkurent.
Czekam na rozstrzygnięcie sprawy, ale coś tu jest nie tak. Przecież drugi oferent mógł już znać moją propozycję zanim przedstawił swoją. Gdyby w czasie przetargu na wyłonienie wykonawcy jakiś robót można było postąpić podobnie, to z pewnością wygrywałbym wszystkie, bo nic tak nie zwiększa szans, jak znajomość oferty konkurenta - mówi G. Kampka. Podobną filozofię myślenia przedstawia starosta Marek Bugdol. Nie uczestniczyłem w pracach komisji i zażądałem wyjaśnień w tej sprawie - powiedział nam w ubiegłym tygodniu pytany o finał sprawy.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że z powodu niej doszło do ostrej sprzeczki pomiędzy starostą Markiem Bugdolem i wicestarostą Krzysztofem Kowalewskim, który uznał, że nic nie stoi na przeszkodzie, by z drugą ofertą się zapoznać. Nie wiedzieliśmy, czy te puste kartki to psikus. Nie widzę nic złego w tym, że ktoś chciał się wytłumaczyć i złożył ostateczną propozycję - dodał wicestarosta. To wszystko było niepotrzebne. Ważna jest strona formalno-prawna. Skoro radca mówił, że złożenie pustych kartek rodzi nieważność oferty, to niepotrzebnie doszło do spotkania z oferentem - skomentował sprawę starosta Bugdol.
W poniedziałek tuż przed zamknięciem tego numeru w Starostwie powiedziano nam, że istnieją dwa rozwiązania problemu; unieważnienie postępowania lub odrzucenie oferty szefa Braxa jako nieważnej i sprzedaż nieruchomości G. Kampce. Za tym pierwszym rozwiązaniem przemawiała opinia radcy prawnego. Skoro puste kartki nie można potraktować inaczej, jak nieważna oferta, to nieruchomość powinna być zbyta Grzegorzowi Kampce. Tak też zdecydował postąpić zarząd powiatu. Polecił jednak negocjować zapłatę całej kwoty w tym roku budżetowym, czyli do końca 2002 r.
(waw)