Pod latarnią...
Tym razem tytułowe powiedzenie ziści się w Raciborzu i to dosłownie. Od 1995 r. na utrzymanie stylowego oświetlenia parku zamkowego kasa miejska wydała 230 tys. zł. Powód? Zamontowane tu lampy są notorycznie niszczone. Miesięcznie koszt napraw wynosi minimalnie tysiąc złotych. Wandale tłuką szybki i żarówki i niszczą elementy konstrukcyjne. Zdarza się również, że giną całe latarnie. Stan po naprawie utrzymuje się przez raptem trzy lub cztery dni. Nie pomagają częste patrole policji i straży miejskiej. W parku biesiaduje wieczorem lokalny element, dla którego, wiadomo, im ciemniej, tym przyjemniej. W opinii władz miasta, w parku konieczne jest zamontowane oświetlenia ulicznego, wyższego i odporniejszego na działania wszelkiej maści demolatorów. W tym roku ratusz nie ma jednak na to pieniędzy. Zarząd chce więc ograniczyć o połowę liczbę punktów świetlnych zmniejszając też o połowę koszty napraw, do których będą wykorzystywane elementy zniszczonych latarni.
(w)