Zapustowi przebierańcy
Baba (Gerard Górecki), policjant (Andrzej Czech - sołtys Sławikowa), diabeł (Janusz Grabowski), miś (Maciej Nowak) i ginekolog - amator (Andrzej Wańczura) wraz z grupą orkiestrantów zawitali tradycyjnie już do wielu domostw Raciborza i gminy Rudnik. W Raciborzu zapustnicy złożyli wizytę Alfredowi Malcharczykowi w jego cukierni. Przebierańcy już od lat odwiedzają cukiernika, podrywając wszystkie pracownice pana Alfreda. Zawitali również do kilku raciborskich firm oraz zagrali kilka scen na raciborskim rynku. Następnie wraz ze swoim kierowcą, Gerardem Kicką, odwiedzili przedszkolaków i kilku przedsiębiorców z Brzeźnicy. Nie zapomnieli również o starych przyjaciołach z innych wsi gminy Rudnik. Zapustnym dziwotworom, gdziekolwiek przyszli, należało według tradycji dać skromny prezent, chcąc ich znowu ujrzeć kiedyś u siebie.
Muzykanci: Dorian Hałas (trąbka), Rafał Hildebrandt (bas), Sebastian Kołaczek (tenor) i Rudolf Blana (bęben) przez całą drogę grali kilka popularnych śląskich kawałków, do których miś chętnie tańczył z napotkanymi dziewczętami. Najciekawszym instrumentem, na którym zagrał Krystian Górecki było trzaskadło - pomysłowe i kolorowe urządzenie stworzone z puszek.
Mężczyźni od lat bawią się w takim samym składzie, regularnie odwiedzając te miejsca, do których są chętnie zapraszani przez gospodarzy. Co roku przedstawiają też swoją zapustową inscenizację w wielu szkołach. W tym roku nie udało im się przekazywać folklorystycznych tradycji dzieciom i młodzieży, bowiem w tym roku zakończenie karnawałowych zabaw przypadło akurat w okresie ferii. Nie pamiętam od kiedy organizujemy tę zabawę. Wiem tylko tyle, że ludzie z naszej wsi robią to od dawna i tradycja wodzenia niedźwiedzia jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. W tym roku nasz skład się troszeczkę zmienił. W zabawie biorą udział sławikowscy budowlańcy i mechanicy oraz strażacy z Zakrzowa - mówi przebrany za policjanta Andrzej Czech.
Ostatnie dni karnawału były też okazją do zorganizowania dwóch wielkich potańcówek. Pierwsza odbyła się 11 lutego w Łubowicach, a druga dla mieszkańców Sławikowa - dokładnie w „śledzika”. A kiedy zegary wybijały północ w ostatkowy wtorek, ucichła muzyka, przerwano tańce. Skończył się czas balów i świat się uspokoił...
E. Wawoczny