Związany z Chrzcicielem
Pochodzi z katolickiej rodziny. Kiedy mieszkał jeszcze w swej rodzinnej miejscowości - Turkowie, już jako siedmioletni chłopak został ministrantem. Kiedy zamieszkał w Raciborzu, regularnie uczestniczył we mszach świętych w parafii św. Jana Chrzciciela, do której należał i należy do dzisiaj. Na początku lat 80-tych zwrócił na niego uwagę ówczesny proboszcz Michał Jędrychowski. Nie sposób go było nie zauważyć, bowiem wraz z dziećmi siadywał zazwyczaj w pierwszych ławkach naw głównych. Wtedy też proboszcz zaproponował mu zbieranie pieniędzy na tacę podczas niedzielnych mszy świętych.
Jednym z jego zadań było również nakręcanie zegara na wieży kościelnej. Nie było to łatwe zadanie, bowiem kręcenie korbą, do której przymocowane były trzy wielkie kamienie, było dosyć ciężką robotą. Czynność tę należało wykonywać dwa razy w tygodniu. Teraz zegar kościelny napędzany jest mechanicznie, więc pan Franciszek nie musi już wchodzić na kościelną wieżę.
Kiedy proboszczem parafii został ks. Jerzy Hetmańczyk, a było to na początku lat 90., postanowiono jedno z niedzielnych nabożeństw odprawiać w języku niemieckim. Pomysł ten spodobał się wielu parafianom. Jednak brakowało osoby, która obok kapłana zajęłaby się czytaniem. Funkcję lektora przejął Franciszek Hosnowski, bowiem raciborzanin doskonale zna język niemiecki. Lektorem jest po dziś dzień i jako członek rady parafialnej, już przez trzecią kadencję pod rząd podejmuje wraz z innymi członkami, decyzje ważne dla parafii.
Już od dawna w kościele planowano na wieży zawiesić nowe dzwony. Jednak, ze względu na finanse odkładano ten pomysł w czasie. Tuż po powodzi pan Hosnowski zaproponował proboszczowi ufundowanie jednego z dzwonów. Miało to być wotum dziękczynne za wyjście z powodzi - tłumaczy cukiernik. Tak też się stało i dokładnie 18 marca 2000 roku poświęcono cztery dzwony, które później zawieszono na wieży. Jeden z nich, ważący ponad 250 kg, został ufundowany właśnie przez rodzinę Hosnowskich, która za swoich patronów obrała sobie św. Augustyna i św. Józefa.
Franciszek Hosnowski chętnie pomaga tym, którzy zwrócają się do niego o pomoc. Jest ofiarodawcą nagród w konkursach bibliotecznych filii na Ostrogu oraz sponsorem wielu imprez kulturalnych i szkolnych przedsięwzięć. Jest skromną osobą. Nie lubi rozgłosu, a na rozmowę do „Nowin Katolickich” musiałam go namawiać od dłuższego czasu. Ale po co to wszystko. Pomagam, bo tak chcę i czuję. Nie robię tego dla sławy - tłumaczy.
E.Wa