Wiedza o pszczołach ważniejsza niż miód
Zarówno pszczelarze, którzy leczą, jak i ci, którzy nie leczą swoich pszczół odpowiadają za obecny stan zdrowotny rodzin pszczelich. Dobitnie przypomniał o tym specjalista, lek. wet. Artur Arszułowicz, podczas bardzo interesującego wykładu „To co wiemy o pszczołach ważniejsze jest niż miód”. Dostarczył też obecnym na szkoleniu hodowcom tych owadów, sporo praktycznych informacji.
Spotkanie zorganizowane już po raz drugi przez raciborską Agro Oazę w Centrum Społeczno-Kulturalnym w Pietrowicach Wielkich, było okazją do przybliżenia działań podejmowanych przez światowy koncern chemiczny Bayer na rzecz pszczół. Dla licznie przybyłych pszczelarzy zaś – testem wiedzy na temat skuteczności metod ich pszczelarzenia, w ocenie fachowca weterynarii.
W odpowiedzi na oczekiwania środowiska pszczelarzy domagającego się ustawy pszczelarskiej, doktor Arszułowicz przypomniał, że za wszystkie działania – poczynając od prowadzenia pasieki po produkty pochodzenia pszczelego – odpowiada inspekcja weterynaryjna. Zdecydował o tym w 1997 r. Sejm RP, który ustanowił, że pszczoła jest zwierzęciem. Dlatego pszczelarz powinien znać i respektować akty prawne dotyczące inspekcji weterynaryjnej.
Specjalista – wciągając w dyskusję słuchaczy – utrwalał ich wiedzę na temat m.in. chorób dziesiątkujących roje oraz właściwego stosowania leków łącznie z dokładnym czytaniem instrukcji ich dozowania.
Wysunął śmiałą tezę, że najliczniejszą grupę, a przy tym najgorszą w stosowaniu się do zaleceń, tworzą pszczelarze posiadający do 20 i do 50 rodzin pszczelich. To właśnie oni zrobią wszystko, żeby ratować swoje roje. A tym samym doprowadzają do… hodowli patogenów, bo miłość do pszczół nie pozwala uśpić porażonej rodziny.
Potwierdził – o czym pszczelarze dziś doskonale wiedzą – że inna jest niż kiedyś częstotliwość występowania chorób. Zmienia się zgnilec, warroza i nosemoza, a pszczelarze stosują leki niefrasobliwie, działają intuicyjnie. Jako przykład podał rodzinę, która osypała się… z głodu, pod wpływem warrozy i temperatury, która podniosła się w ulu. Kiedy głód jest ewidentną przyczyną, bo pszczelarz zaoszczędził na pokarmie, a kiedy objawem choroby – może wykazać tylko właściwa diagnostyka.
Lekarz mówił też o niekorzystnym wpływie na życie pszczół: zmian klimatycznych, zanieczyszczenia powietrza, metali ciężkich, monokultur (monodiety), a nawet nowoczesnych rozwiązań w pasiekach, jak przypominające termos ule. Każdy pszczelarz powinien też zadać sobie pytanie, czy stosowane przez niego praktyki pszczelarsko-weterynaryjne (leczenie, dezynfekcja, sterylizacja) rozwiązują czy raczej pogłębiają problemy zdrowotne pszczół.
– Wszyscy żądacie od weterynarii nowych leków, od firm chemicznych zaprzestania produkcji i stosowania środków, a nie krzyczycie – dajcie nam lepszą pszczołę – podpowiadał specjalista. Zachęcał, aby nie dopuszczać do upadku rodzin pszczelich, monitorować je, a jeśli trzeba wymienić – zgodnie z naturą – matkę, aby w ten sposób przerywać transmisję warrozy i wirusów.