Rolniku chroń kury przed lisami
Coraz częściej rolnicy skarżą się na lisy, które powoli stają się plagą. Dla lisa nie stanowią przeszkody płoty, bo potrafi się wspinać, a gdy już wejdzie do kurnika, zagryzie wszystkie kury. O stan populacji lisa zapytaliśmy rybnickiego nadleśniczego.
Populacja lisa w ostatnich kilkudziesięciu latach znacznie wzrosła. Przyczyniły się do tego szczepionki, które praktycznie zupełnie wyeliminowały wściekliznę, ale tym samym doprowadziły do usunięcia czynnika chorobowego, który naturalnie kontrolował rozrost populacji. – Istnieje w przyrodzie naturalna zasada, że jeśli następuje przegęszczenie gatunku, to zaczynają się mnożyć choroby. Rzeczywiście populacja lisa była regulowana tym, że jeśli lisów było więcej, osobniki zaczynały chorować nie tylko na wściekliznę, ale też tzw. parchy. Lisy zdychały i populacja utrzymywała się na dobrym poziomie. To była samoregulacja. Szczepionki przeciwko wściekliźnie spowodowały, że lisów przeżywa o wiele więcej. Metodą na to jest stosowanie większego odstrzału zwierzyny, więc myśliwi zwiększają limity, ale robią to niechętnie – mówi nadleśniczy Janusz Fidyk. Powodem takich decyzji jest fakt, że z zastrzelonego lisa praktycznie nie można uzyskać niczego przydatnego. – Lis nie ma mięsa, które można zjeść, a moda na lisie futra już dawno się skończyła. Do lisa więc trzeba by strzelać dla zasady, a to trochę pozbawione sensu. To pat i nie wiadomo jak z niego wyjść – stwierdza nadleśniczy. Niestety, gospodarze nie mogą ubiegać się o odszkodowanie za szkody poniesione przez lisy, bo odszkodowaniu podlegają uprawy ze śladami bytowania zwierzyny łownej – np. dzików czy saren. Jedynym wyjściem dla gospodarzy jest stosowanie lepszych zabezpieczeń, aby lisy nie mogły przedostać się na teren gospodarstwa czy kurnika.