Lekcja duńskiej jazdy
Trzy Złote Kilofki dyrektora kopalni Chwałowice pojechały do Danii. W sobotę nie było wątpliwości – Polacy muszą się jeszcze uczyć miniżużla, żeby im dorównać. Dzień później w zawodach o puchar firmy Wroban goście też byli lepsi, ale było widać, że nasi zawodnicy wyciągnęli wnioski z sobotniego ścigania. Pierwsze zawody polsko-duńskie to zdecydowana dominacja przyjezdnych. Kamil Cieślar, faworyt gospodarzy zajął dopiero szóste miejsce. Przegrywał starty i na dystansie nie był w stanie walczyć z doskonale dysponowanymi Duńczykami. Kibice zgromadzeni wokół toru powtarzali: – Wygrywają, bo mają szybsze motocykle...Jednak dzień później, podczas turnieju o puchar Wrobana było już lepiej – Cieślar wygrał m.in. z Marc’kiem Randrupem, Alexandrem Lyngkilde i przez trzy okrążenia prowadził z Jensenem.
Co prawda Duńczycy znów wygrali, a pierwsza drużyna Polski zajęła drugie miejsce, ale okazało się, że można z nimi wygrywać... – Po tych zawodach jeszcze trenowaliśmy. Duńczycy wsiedli na nasze motocykle, a my korzystaliśmy z ich sprzętu – opowiada Andrzej Skulski, prezes Rybek Rybnik. – I co? Dalej wygrywali, a więc okazało się, że nasz problem to nie motocykle. Problem siedzi raczej w głowie. I objeżdżeniu oczywiście, bo przecież w Danii jest 300 zawodników jeżdżących na motocyklach o pojemności 80 cm sześciennych, którzy startują regularnie w zawodach ligowych. W Polsce jest ich może 30...W zawodach wystartowała dziewczyna – 16–letnia Cebine Randrup i całkiem dzielnie sobie radziła. Natomiast zawody okazały się pechowe dla częstochowianina Rafała Malczewskiego, który w siódmym wyścigu dnia po kolizji z Karolem Mitko został odwieziony do szpitala ze złamaną nogą.
Tomasz Nowakowski