Poruszyć sumienia
Miało być bezpiecznie, a jest jeszcze bardziej niebezpiecznie – mówią mieszkańcy Ochojca o modernizacji ulic w ich dzielnicy
Albin Wysłucha, piekarz z Ochojca, martwi się, że ulica Rybnicka w Ochojcu po modernizacji przebiegać będzie zaledwie dwadzieścia centymetrów od ściany jego rodzinnego domu.
– Jak my tutaj będziemy mieszkać? Samochody będą nam jeździły tuż pod oknami. A gdzie postawimy rusztowanie, gdybyśmy chcieli na przykład odnawiać elewację? – pyta Albin Wysłucha. Wskazuje na wbite w ziemię kołki, którymi zaznaczona została nowa granica pomiędzy jego domem a nową nawierzchnią ulicy Rybnickiej. Tymczasem Urząd Miasta twierdzi, że... droga w tym miejscu nie będzie poszerzana. – Kołki nie oznaczają, że coś tam się zmieni – usłyszeliśmy w rybnickim wydziale
dróg.
Geodeci przyjechali w nocy
Albin Wysłucha nie chce z nikim zatargów. Nie chce żadnych wojen o te kilka centymetrów asfaltu. To jednak co przeżył w związku z modernizacją ulicy Rybnickiej, odebrało jemu i jego rodzinie spokój. – Ja rozumiem urzędników, że chcą przeprowadzić modernizację, że chcą dokończyć zamierzoną inwestycję, ale niech oni też mają na uwadze to, że my tu mieszkamy, tu mamy swój warsztat pracy i chcemy spokojnie żyć – dodaje piekarz z Ochojca. Wspomina ostatnie przykre przeżycia. – Ekipa geodetów przyjechała mierzyć teren w samym środku nocy. Włączyli urządzenia, wbili tuż przy schodach patyki. Wybiegliśmy z domu, bo nie wiedzieliśmy co się dzieje – relacjonuje pan Albin.
Człowiek nie jest najważniejszy
Przykre słowa usłyszał też od urzędników. – W nowym ustroju człowiek miał być najważniejszy, ale jest inaczej. Najważniejsze są drogi i inwestycje, chociażby nawet kosztem naszego zdrowia. My jesteśmy nieraz traktowani jak piąte koło u wozu – nie kryje goryczy Albin Wysłucha.
Wraz z rodziną mieszka w domu, który ma, bagatela, około 150 lat! Kiedyś mieszkał tutaj dróżnik, który pobierał myto. Dlatego stoi tak blisko drogi. Ale kiedyś była to droga utwardzona kocimi łbami, po której jeździły furmanki. – Dzisiaj mamy tutaj ruch większy niż na trasie do Katowic, ponieważ kierowcy skracają sobie tędy drogę na autostradę w Gliwicach. Jeżdżą z taką prędkością, że strach przejść przez ulicę – mówi pan Albin.
Ściek pod oknami
Powodów do zadowolenia nie ma także Stefan Kuczera. Zarówno przez ogród, jak wzdłuż jego posesji biegnie rów odprowadzający wodę deszczową z części dzielnicy. – Owszem ten rów zawsze był w tym ogrodzie, ale teraz pobiegnie otwarty kanał tuż pod samym domem. Powinniśmy dostać odszkodowanie, bo nasz prywatny teren jest przekopany, a na dodatek mamy tutaj otwarty głęboki ściek, do którego w nocy jeszcze może ktoś wpaść – ostrzega Stefan Kuczera.
Brakuje pasów i pobocza
Zdaniem mieszkańców, podobnych uchybień związanych z modernizacją ulicy Rybnickiej jest więcej. – W części Ochojca, zwanej Młynkiem, nie ma pasów. Ludzie nie mają gdzie przejść na drugą stronę drogi. Z kolei zjazd na ulicę Cystersów jest tak stromy i bez pobocza, że zimą samochody się ślizgają, a piesi zupełnie nie wiedzą, gdzie się podziać. Do tego dochodzą jeszcze latarnie postawione w samym środku chodnika. A miało być u nas bezpieczniej – mówi Rajnhold Twardawa, członek zarządu dzielnicy Ochojec.
Co na to Urząd Miasta w Rybniku?
Urzędnicy tłumaczą, że rów biegnący przez posesję pana Kuczery na ul. Cystersów nie jest rowem nowo budowanym. - Jest on jedynie modernizowany poprzez wymianę istniejących umocnień płytami ażurowymi na umocnienie tak zwanymi prefabrykatami wielkowymiarowymi o konstrukcji ramowej. Dotychczasowe płyty przy dużych opadach deszczu często ulegały podmyciu i zerwaniu. Rów ten od strony jezdni ma być zabezpieczony barierkami. Natomiast jezdnia przy budynku państwa Wysłuchów nie jest poszerzana i jej planowany przebieg nie ulega zmianie - mówi Krzysztof Jaroch, rzecznik prasowy magistratu.
Iza Salamon