Tylko dla maluchów
Nie wiadomo skąd się wziął, od kiedy istnieje i kto go stworzył... W Rybniku funkcjonuje unikalny na skalę regionu, a może i kraju parking stworzony wyłącznie dla maluchów.
Przed budynkiem Elektrowni Rybnik znajduje się obszerny parking. Mimo iż wszystkie boksy są tej samej wielkości, przy pasie sąsiadującym z jezdnią na latarniach umieszczono cztery tabliczki z dumnym napisem „Parking tylko dla fiata126 p”. Co ciekawe, boksy na samochody w „maluchowym” sektorze nie różnią się absolutnie niczym od pozostałych. Postanowiliśmy pójść śladem tajemniczych tabliczek i dowiedzieć się, kiedy pozostałe marki otrzymają swoje sektory oraz czy właściciele np. seicento także mogą stanąć na miejscu dla malucha. Dziwne, ale ciekawe.
Dyrektor wie wszystko
Z racji tego, że wszystkie obiekty kulturalno-sportowe podlegają Elektrowni, pomyśleliśmy, że najlepiej od razu spytać się „góry”. Pracownik obsługujący centralę zakładową na nasze pytanie o dziwne tabliczki, zaniemówił. Po chwili nieco ochłonął i przełączył nas do osoby, która „wie prawie wszystko”, czyli sekretarki dyrektora.
– Niestety pan dyrektor jest teraz zajęty, ale skieruję pana do naszego rzecznika prasowego, on powinien udzielić państwu informacji na temat oznaczeń parkingowych – zakomunikowała chłodno sekretarka.
To jakiś żart?
W biurze prasowym najpierw długo nikt nie odbierał telefonu, ale w końcu udało nam się porozmawiać z panią rzecznik, Beatą Kisiel.
– Doprawdy, znajdują się tam takie oznaczenia? – nie kryła zdumienia rzeczniczka. – Wydaje mi się, że ma to wydźwięk humorystyczny i może jest to jakieś artystyczne działanie Klubu Energetyka.
Tam też bez zwłoki zadzwoniliśmy, ale Stanisław Wójtowicz, prezes Fundacji Elektrowni Rybnik też nie krył zdumienia. Po rozmowie z nami, zapewnił jednak, że się przejdzie niezwłocznie na parking w celu zbadania tematu.
Nie spoczniemy
– Rzeczywiście, tabliczki stoją , ale skąd się wzięły nie mam pojęcia. Choć z przodu nie wyglądają na stare, to z tyłu są mocno zardzewiałe. Muszą tu wisieć już wiele lat. Zdemontujemy je jak najszybciej, bo nie wygląda to zbyt mądrze – zapewnił nas prezes.
Nasz niestrudzony zespół redakcyjny postanowił nadal drążyć temat. Parking znajduje się dokładnie naprzeciw budynku basenu a więc, może ktoś stąd dopuścił się samochodowego rasizmu? Trochę to trwało, zanim na fizjoterapii znaleźliśmy dyrektora obiektu. Jako jedyny, Dariusz Kluger wysunął nam najbardziej prawdopodobną hipotezę pojawienia się tabliczek.
– Też nie wiedziałem o tabliczkach na naszym parkingu, ale chyba wiem skąd się tam wzięły. Wiele lat temu to był parking pracowników Elektrowni Rybnik. Wtedy też maluchów było o wiele więcej niż dziś. Pewnie przy malowaniu pasów zabrakło miejsca na pełnowymiarowe boksy i zrobiono ukłon w stronę posiadaczy fiatów 126 p – argumentował dyrektor.
Zadośćuczynienie
Zadowolony z boksów dla maluchów jest natomiast Arek Pater, który o parkingu tylko dla maluchów wie od dawna.
– Uważam, że taki parking to świetna sprawa i mam nadzieję, że po artykule nikt go nie zlikwiduje. Zawsze gdy przyjeżdżam na elektrownię, parkuję obowiązkowo w tym miejscu. Z tego co widzę, posiadacze innych maluchów także tu stają. Kierowcy małych fiatów są traktowani z góry na drodze. Ale żaden kierowca „luksusowych” aut nie ma swojego parkingu z dedykacją. Uważam, że ten parking powinien zostać jako symbol. I tak maluchy powoli znikają z polskich ulic – mówi Pater.
Pierwszy w klasie
Arek swojego malucha dostał jeszcze, gdy był w liceum.
–To był wspólny prezent od rodziców i babci. Byłem jednym z pierwszych posiadaczy auta w klasie. Dziś coraz częściej mnie zawodzi, no i powoli się w nim zaczynam nie mieścić. Ale maluch ma tę zaletę, że każde kolejne auto może być tylko lepsze – żartuje posiadacz popularnego niegdyś „malacza”.
Maluch na wesoło
- Zepsuł się maluch na autostradzie. Zdenerwowany właściciel daje znak, aby ktoś go podholował do najbliższej stacji. W końcu zatrzymuje się mercedes. –Podholować cię? –No. –Ok. Wsiadaj i jak będzie za szybko to zatrąb. OK? –OK! Mercedes jedzie 80 km, wszystko OK. Mercedes jedzie 140 km, właściciel trochę zaniepokojony, ale OK. Mercedes jedzie 180 km, właściciel uważa, że to za szybko, więc zaczyna trąbić, ale mercedes nie słyszy, więc znowu przyspiesza do 220 km. A tu policjant i... fotoradar Zdziwiony policjant dzwoni do kolegi i mówi: – Nie uwierzysz! Mercedes jedzie 220 km, a za nim jedzie maluch i jeszcze trąbi, że chce go wyprzedzić!
- Dlaczego w maluchu nie ma urządzeń do wyciszania hałasu? – Są zbędne, pasażerowie mają zakryć swoje uszy kolanami.
- Dlaczego maluch jest podobny do volvo? – Strefa zgniotu kończy się na silniku.
- Jedzie Szkot rozklekotanym maluchem przez płatny most. Zatrzymuje go celnik. – Trzy pensy! – Sprzedane!
(acz)