Niewiadom potrzebuje pomocy
– Czy czujecie się gorszą od innych dzielnicą?
– Tak nie można powiedzieć, ale z pewnością występują u nas takie problemy, które w innych dzielnicach nie są znane. I są to poważne problemy, które dotykają sporej grupy ludzi. Staramy się pomagać, pracujemy nad tym, żeby było lepiej, ale martwimy się, że nasze miasto nie ma konkretnego pomysłu na naszą dzielnicę. Zastanawiamy się, jaka będzie przyszłość Niewiadomia.
– A jakie są bolączki Niewiadomia?
– To przede wszystkim bezrobocie. Ludzie, żeby przeżyć zbierają złom czy kopią muł z osadników pokopalnianych. Kiedyś zostały one wprawdzie zasypane skałą, ale szukający darmowego opału mieszkańcy pamiętają, gdzie one były i je odkopują. Są to głębokie na kilka metrów doły, które nie tylko szpecą otoczenie, ale przede wszystkim stwarzają niebezpieczeństwo, że ktoś w nie może wpaść. Ludzie odkopują także kable kopalniane. Żeby przekonać się, jak wielki to jest problem, wystarczy wybrać się do tak zwanej „Doliny Śmierci”. Tam widać jak na dłoni, co się u nas dzieje.
– Jak można im pomóc?
– Kiedyś pomagaliśmy szkołom, płacąc za obiady dla dzieci z rodzin ubogich. Ale okazało się, że nie możemy tego robić, bo jest to niezgodne z prawem. Mieszkańcy potrzebujący wsparcia mogą się zwracać z prośbą o pomoc do miasta albo do ośrodka pomocy społecznej. Nie możemy także dofinansować stowarzyszeń. Jedna z takich organizacji, która działa przy naszym kościele pw. Bożego Ciała zwróciła się do nas z prośba o wsparcie. Możemy jedynie np. dofinansowywać organizowane przez nas wycieczki. Tymczasem bezrobocie, bieda i związane z nimi patologie są u nas ogromne i wymagają kompleksowego rozwiązania. Ponad dwieście naszych rodzin korzysta ze wsparcia ośrodka pomocy społecznej. Licząc średnio jest to w sumie około tysiąca osób na 4,9 tys. mieszkańców. Z budżetu miasta na dożywianie przeznaczona jest kwota 442 tys. zł.
– Czy macie jakiś pomysł na swoją dzielnicę?
– Tak i konsekwentnie go realizujemy. To nasze boisko sportowe Polonii Niewiadom. Od dawna zabiegamy o rekultywację tego terenu. Dzięki naszym staraniom trwają tam obecnie prace remontowe. Dlaczego tak nam na tym zależy? Uważamy, że wychowanie sportowe z pewnością bardzo pozytywnie wpływa na dzieci i na młodzież. Spośród byłych zawodników chyba nie ma nikogo takiego, kto by się stoczył. Ci ludzie lepiej sobie radzą w życiu, znajdują pracę. Nauczyli się w sporcie odpowiedzialności i zaradności i przenieśli je w swoje życie. Takie też nadzieje wiążemy z wychowaniem naszej młodzieży. Ale gdzie ci ludzie mieli wcześniej trenować? Nasze boisko Polonii Niewiadom było najgorsze nie tylko w całym Rybniku, ale i okolicy. Z powodu szkód górniczych teren upadł o dwa metry. Nawierzchnia była bez trawy. Drużyny, które jechały do nas grać mówiły, że jadą na bagno. Obecnie na czas remontu dzierżawimy boisko Naprzodu Rydułtowy. Długo walczyliśmy z kopalnią, w końcu udało się. Doszliśmy do porozumienia z dyrekcją kopalni Rydułtowy, co nas naprawdę bardzo cieszy.
– Jakie prace są tam wykonywane?
– Trwa modernizacja boiska. W trakcie remontu jest także budynek szatni, który został już ocieplony. Zabezpieczenia wymaga także brzeg płynącej równolegle rzeki Nacyny, żeby nie wpadała tam piłka.
– Ile dzieci trenuje w waszym klubie?
– Na zajęcia przychodzi obecnie około 70–80 dzieci. Przychodzą także w czasie wakacji, kiedy wraz z klubem organizujemy zajęcia sportowe. Finansujemy je z pieniędzy, które otrzymujemy z czynszu dyskoteki DNA.
– Na co skarżą się mieszkańcy Niewiadomia?
– Walczymy m.in. o pielęgnację i częściową wycinkę drzew rosnących pomiędzy blokami na osiedlu Gustawa Morcinka. Ludzie skarżą się, że z powodu tych drzew ich mieszkania są ciemne i zawilgocone.
– Z czego jesteście dumni?
– Mimo tylu poważnych problemów wiele w naszej dzielnicy udało się nam zrobić. Cześć dróg, chodniki, oświetlenie. Możemy też być dumni z tego, że mamy u nas zabytkową kopalnię Ignacy. To jeden ze śląskich zabytków techniki. Szkoda tylko, że wiele pokopalnianych budynków uległo zniszczeniu i dewastacji. A szkoda, bo byli inwestorzy, ale odeszli zniechęcani, ponieważ procedury administracyjne trwały w nieskończoność. To po prostu grzech zaniedbania.
Rozmawiała Iza Salamon