Kolejka po doładowanie
E-karta przypomniała pasażerom czasy komunizmu. Dzisiaj też muszą wystawać w kolejkach, żeby dostać doładowanie.
Przez ostatnie dni, na rybnickim rynku kilkadziesiąt osób czekało w gigantycznej kolejce do punktu doładowania e-karty.
Choć w mieście istnieje kilkadziesiąt punktów, gdzie można to zrobić, doładowania okresowe prowadzi się tylko w wybranych miejscach.
– Pierwszy raz doładowuję e-kartę i muszę przyznać, że nie jest to takie łatwe jak wcześniej reklamowano. Już trochę czekam w tej kolejce i nie mogę powiedzieć, że nowy sposób płacenia za przejazd jest wygodny. Wolałem zwykłe, papierowe bilety, ich kupowanie trwało moment a tu trzeba swoje wystać. Przypomina mi to kolejki z czasów komuny, o których opowiadali mi rodzice – mówi Przemysław Skorupa, mieszkaniec Rybnika.
Marnujemy czas
Większość osób stojących w kolejce jeździ na tzw. biletach okresowych, kiedyś za czasów papierowych biletów nazywano je miesięcznymi. Doładować taki bilet można między innymi w urzędzie miasta, w Międzyszkolnym Ośrodku Sportu i Rekreacji i w ośrodku Bushido. Z racji wygodnego położenia w centrum miasta, większość osób udaje się na Plac Wolności. Ten jest jednak czynny tylko do godziny siedemnastej.
– Stoję w tej kolejce już trzeci dzień. Za każdym razem zamykano mi drzwi przed nosem. Pracuję do szesnastej i nie mogę wcześniej tu przyjść. Nie będę specjalnie jechał do ośrodka Bushido na Nowiny, by doładować kartę. Ten cały system marnuje nasz czas – mówi Antoni Niczyporuk, który codziennie dojeżdża autobusem do pracy.
Sieć szwankowała
Władze miasta uspokajają, że pierwsze doładowanie trwa dłużej niż późniejsze, bo konieczne jest wprowadzenie karty do systemu.
– W mieście działa pięć punktów doładowań okresowych. Niektóre z nich są czynne nawet do godziny 21.00. Doładowania karty wykonuje się poprzez sieć komputerową, a z tą mieliśmy początkowo problemy. Mamy nadzieję, że już wszystko będzie działać prawidłowo – mówi Krzysztof Jaroch, rzecznik rybnickiego magistratu. Cierpliwość mieszkańców znów została wystawiona na próbę. Kasowniki, które pobierają za dużo jednostek z karty, lub nie działają wcale, setki reklamacji w ZTZ, braki kart w kioskach to wszystko powoduje, że coraz więcej mieszkańców z tęsknotą wspomina „przestarzałe” bilety.
Adrian Czarnota