Nie po to płacił, by teraz dmuchać
Rybnicka policja otrzymała sygnał, że z terenu miejskiego targowiska wyjechał biały mercedes prowadzony prawdopodobnie przez nietrzeźwego kierowcę. – Zawsze sprawdzamy wszystkie tego typu informacje. Niestety nie wiedzieliśmy, jaki to dokładnie model mercedesa, nie znaliśmy również jego numeru rejestracyjnego poza dwoma pierwszymi literami, które wskazywały, że pojazd pochodzi z terenu Jastrzębia Zdroju – wyjaśnia nadkomisarz Aleksandra Nowara, rzecznik rybnickiej policji.
Próbował uciekać
Kilkanaście minut później okazało się, że kierowca podobnego samochodu rozbił sygnalizator świetlny na ulicy Kotucza. Z zeznań świadków wynikało, że sprawcą był kierowca białego, dostawczego mercedesa, który następnie uciekł z miejsca zdarzenia.
– Przypuszczaliśmy, że jest to ten sam samochód, więc wszystkie radiowozy rozpoczęły poszukiwania uszkodzonego auta. Wkrótce jeden z patroli natknął się na podobny pojazd, na ulicy Podmiejskiej. Przy próbie zatrzymania kierowca zjechał nagle w boczną uliczkę i po wyjściu z samochodu próbował uciekać. Został jednak natychmiast zatrzymany przez policjantów – wyjaśnia rzecznik policji.
Kierowca był wyraźnie pod wpływem alkoholu, nie stosował się również do poleceń funkcjonariuszy. Został przewieziony na rybnicką komendę celem badania na alkomacie. W drodze do centrum, popełnił jednak drugi błąd...
Pijany i z tupetem
– Mężczyzna w drodze na badania przekonywał policjantów, aby ci się „nie wygłupiali” tylko powiedzieli ile chcą pieniędzy za odstąpienie od czynności. Mówiąc to, wsunął 600 zł do specjalnego podajnika na dokumenty, zamontowanego w radiowozie i zażyczył sobie odwiezienia go do domu. Policjanci natychmiast powiadomili dyżurnego o próbie przekupstwa. Zatrzymany odmówił później badania na alkomacie stwierdzając, że „nie po to płacił, aby teraz dmuchać”. Rzadko trafiają się osoby z takim tupetem – mówi Aleksandra Nowara.
Pijany szofer został doprowadzony do szpitala, gdzie pobrano mu krew, a następnie zatrzymany w policyjnym areszcie. 46–letniemu mieszkańcowi Jastrzębia Zdroju, za próbę przekupienia policjantów grozi teraz kara pozbawienia wolności nawet do 10 lat.
(acz)