Rada jest kobietą (mimo wszystko)
Panowie wbici w znakomicie skrojone marynarki i garnitury, niczym w średniowieczne zbroje ruszają do boju. Na sztandarach mają wypisane: Blok Samorządowy Rybnik, Platforma Obywatelska, Prawo i Sprawiedliwość i Nasz Rybnik. To cztery znakomicie męskie, nieskażone obecnością choć jednej kobiety, zastępy.
Czyja to wina, że w rybnickiej radzie mamy samych panów? Wyborców mężczyzn, którzy nie wybrali kobiet na radne? Wolą, by siedziały w kuchni, w pracy, u fryzjera, kosmetyczki, odprowadzały dzieci do przedszkola i przyprowadzały je do domu? Wyborców kobiet, które z zawiści nie wybrały pań do samorządowych funkcji? Śląskiej mentalności, która dopuszcza matriarchat tylko w domu?
A może to wina partii i organizacji, które na szczytach list wyborczych umieściły mężczyzn? Kobieca intuicja - zwykle nie zawodzi! - podpowiada mi, że należy skłaniać się raczej ku tej ostatniej tezie.
Nieważne jednak, jaki jest powód. Ważne, że w czasach, gdy Segolen Royal już prawie jest prezydentem (prezydentką?) Francji, kanclerz Angela Merkel sprytnie radzi sobie w Niemczech, minister Zyta Gilowska ratuje nasz kraj w ciężkich czasach, a Manuela Gretkowska tworzy partię kobiet, w Rybniku rządzą sami mężczyźni. W świecie nadciąga czas Wenus, w naszym mieście – czas Marsa.
Są już pierwsze niedobre symptomy. Panowie w Rybniku pokłócili się w sprawie koalicji i prezydenta. Przez chwilę groziły nam nawet kolejne wybory. Co prawda spór na razie zażegnano, ale co będzie dalej, nie wiadomo. Nikt nie da gwarancji, że panowie za chwilę znów nie wyciągną szabli i nie zaczną walczyć do krwi ostatniej. Dobrze zorientowani mówią, że atmosfera jest napięta.
Rybnik, co prawda, jest rodzaju męskiego, ale już ryba – żeńskiego. Nasze miasto wymaga stanowczej, ale delikatnej ręki. Szczególnie jeśli podejmuje je rada miejska (rodzaj żeński!).
Wypada trzymać kciuki za rybnickich radnych, by w zmienianiu Rybnika na czystszy, lepiej zorganizowany i skomunikowany, bardziej metropolitalny, byli po kobiecemu stanowczo delikatni. Panowie: mniej betonu, więcej drzew, mniej schodów – więcej parków, mniej granitowych fontann – więcej zieleńców, parków, placów zabaw. Mniej agresji i walki, więcej dyplomacji i rozmowy. Wykażcie się odrobiną kobiecej wrażliwości.
Tego właśnie życzę panom radnym w nadchodzącym Nowym Roku. A wszystkim paniom rybniczankom? Do zobaczenia na wyborach za cztery lata.
Aleksandra Klich
jest dziennikarką i redaktorką Gazety Wyborczej, zajmuje się historią Śląska i Kościoła