Tutaj żyjemy i nawzajem się potrzebujemy
„Mam na imię Janusz, mam 37 lat. Nie pracuję od 2002 roku, cały czas szukam pracy. O istnieniu klubu pomocy dla bezrobotnych w Niedobczycach powiedziała mi sąsiadka. Pomyślałem, że warto spotkać się z ludźmi, którzy moją podobne problemy, też szukają pracy, chcą się czegoś nauczyć” – tak pisze o sobie na stronie internetowej Klubu „Praca” jeden z uczestników spotkań. Z kolei pani Renata trafiła do klubu, bo prowadzona przez nią działalność gospodarcza nie przynosiła dochodu, a ona sama i jej trzech pracowników straciło pracę. „Byłam zmęczona psychicznie. Syn bez pracy, mąż także. A tu można się psychicznie odprężyć, bo jak człowiek rozmawia z innymi, to nie czuje się tak osamotniony. W klubie znalazłam dorywczą pracę opiekunki do dziecka” – zwierza się internautom kobieta.
Pustka po Rymerze
Spotkania Klubu Pracy w Niedobczycach to coś więcej niż oswajanie rynku pracy w poszukiwaniu zatrudnienia. To coś więcej niż sama sztuka pisania CV i wertowanie ogłoszeń w gazetach czy w internecie. Tutaj ludzie mogą liczyć także na duchowe wsparcie i przyjacielską pomoc, kiedy w życiu jest im bardzo źle. – Nasz klub powstał w trudnej sytuacji, kiedy zostały zamknięte dwa największe zakłady w naszej dzielnicy: Rybnickie Zakłady Naprawcze oraz kopalnia „Rymer”. Zostaliśmy z tym problemem sami, jako społeczność, dlatego postanowiliśmy temu zaradzić i przy wsparciu parafii pw. NSPJ powołaliśmy do życia ten klub – mówi Jadwiga Leonarska, szefowa Klubu Pomocy Koleżeńskiej „Praca”. Powstał on w sierpniu 2002 roku. Niedawno obchodził czwartą rocznicę istnienia. Jadwiga Leonarska podkreśla, że klub nie daje zatrudnienia, ale pomaga odnaleźć się na rynku pracy, uczy pisania aplikacji, programów unijnych. – Aktywizujemy siebie nawzajem, uczymy się od siebie – mówi pani Jadwiga.
Podaj rękę swemu bratu
Co tydzień, w środę, do Domu Parafialnego w Niedobczycach przychodzą ludzie szukający nie tylko pomocy, fachowej porady oraz informacji, ale także i po to, by zwyczajnie porozmawiać, wyżalić się, znaleźć oparcie w drugim człowieku. Sukcesem działających tutaj osób jest z pewnością fakt, że niedobczycki klub pomógł znaleźć pracę ponad trzystu bezrobotnym. – To jest najpiękniejsze, co można osiągnąć – cieszy się Jadwiga Leonarska. Klub zaprasza do współpracy przedstawicieli Urzędu Pracy w Rybniku, Urzędu Miasta, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz pracodawców. Współpracuje także z Akcją Katolicką w Boguszowicach, gdzie od stycznia 2003 roku również powstał Klub Pomocy Koleżeńskiej „Praca”, jak również z dyrektorami szkół w Niedobczycach. W ramach klubu zorganizowane zostały m.in. kursy komputerowe dla 72 bezrobotnych, a także kurs kas fiskalnych dla 32 osób. Niedobczycki klub działa pod egidą Instytutu Współpracy i Partnerstwa Lokalnego w Katowicach. – Dziękujemy za pomoc i wsparcie naszemu proboszczowi, ks. Hubertowi Wieczorke. Dzięki jego przychylności powstał nasz klub, z jego pomocą w Domu Parafialnym w Niedobczycach została otwarta także jadłodajnia. Przez cały tydzień 7 dni w tygodniu siedmiu wolontariuszy między 12.00 a 14.00 podaje gotowe posiłki ludziom skierowanym przez MOPS – mówi pani Jadwiga. Warto dodać, że na rzecz klubu działa wielu wolontariuszy, także ci, którym udało się znaleźć pracę. Wracają do klubu, żeby nieść pomoc innym.
Sonda: Niedobczyce okiem mieszkańców.
Radosław Grzela
– W Niedobczycach mieszkam od urodzenia i nie wyobrażam sobie życia w innym miejscu. Niestety, także tu jest jeszcze sporo do zrobienia. Najbardziej przeszkadza mi brak placów zabaw dla dzieci. Gdy wychodzę na spacer ze swoim dzieckiem, praktycznie nie mamy gdzie iść. Mimo to, kocham tę dzielnicę.
Maria Szewczyk
– Wbrew obiegowej opinii Niedobczyce są bezpiecznym miejscem, mogę bez obaw spacerować po zmroku. Bardzo mnie cieszą remonty dróg, które były w opłakanym stanie. Póki co, żyje mi się tu wspaniale i nie mam powodów do narzekania. Znam inne dzielnice miasta i nie zamieniłabym mojej na żadną inną.
Anita Wilkus
– Ta dzielnica jest ok! Wprowadziłabym jednak więcej autobusów. Codziennie dojeżdżam do Niewiadomia i czasem trzeba długo czekać na autobus. Brakuje też sklepów. Na większe zakupy trzeba jechać do centrum, a to zajmuje nieraz pół dnia. Mimo to dobrze się tu mieszka.
Iza Salamon