Uśmiechnięty Rybnik
Iza Salamon: Z czym kojarzy się księdzu Rybnik?
Z niezwykle uprzejmymi, uśmiechniętymi ludźmi. I zaskoczeniem. W tym mieście ciągle się coś zmienia. No i z pięknymi widokami: lasami, zalewem. Spędziłem w Rybniku kilka tygodni na tzw. stażu diakonackim w parafii Matki Boskiej Bolesnej, odprawiałem msze m.in. w szpitalu na Rudzkiej. To były dobre chwile. Czułem, że to moje, śląskie miasto, dobry, stary Śląsk. Rybniczanie kochają swoją ziemię, są do niej przywiązani, ale jednocześnie otwierają się łatwo na innych, na gości z zewnątrz. Pewnie dlatego przyjezdni też tak dobrze się tam czują.
Pochodzi Ksiądz z Turzy Śląskiej. Podobno mieszkańcy ziemi wodzisławskiej trochę zazdroszczą rybniczanom...
W początkach średniowiecza Wodzisław był ważniejszą osadą od Rybnika. Dopiero, gdy sprowadzono norbertanki nad Nacynę, sytuacja się odwróciła. To chyba od tego czasu wodzisławianie spoglądają z zazdrością na przedsiębiorczy Rybnik, zadbane, kwieciste, prężnie rozwijające się miasto. W końcu w okresie międzywojennym to była obok Poznania najbardziej zadbana miejscowość w Polsce!
Czym rybniczanin różni się od innego Ślązaka
Mentalnością. Przez Bramę Morawską jest otwarty na południe, na błękit i słońce południa Europy. Sklania się ku Opawie i Ołomuńcowi, ku miejscom, gdzie rośnie wino. Może dlatego tyle w rybniczaninie optymizmu, cierpliwości wobec innych, tolerancji? W dodatku jest umuzykalniony, o czym świadczy z jednej strony domowe muzykowanie, z drugiej takie zawrotne kariery jak na przykład Piotra Palecznego. Obecne województwo śląskie naturalnie rozpada się na cztery ośrodki: Częstochowę, Katowice, Bielsko–Białą i właśnie Rybnik. Dobrze, że te miejsca są tak różne, te różnice ubogacają, nie dzielą.
Iza Salamon