Moje miejsce na ziemi
Nasza dzielnica liczy 24 tysiące mieszkańców. To potężny organizm. Podzielona jest na dwie części: nowszą – bloki „Nowiny” oraz na starszą – Maroko. Skąd się wzięła ta dość egzotyczna nazwa w naszym mieście? Są dwie wersje. Pierwsza mówi, że jak zaczęto budować domki urzędnicze, mieszkańcy stwierdzili, że tam mają się tak dobrze jak w Maroku. Inna wersja mówi, że stacjonowały tutaj kiedyś wojska napoleońskie, a dokładnie w tym miejscu stacjonował regiment marokański.
Nasza rada dzielnicy od samego początku swojej działalności założyła sobie zintegrowanie społeczności całej dzielnicy. W blokach jest tak, że sąsiad nieraz nie zna sąsiada. Dlatego wymyśliliśmy, że wszystkie imprezy będą się odbywały pod jednym hasłem: „Moja dzielnica. Tu żyję, tu mieszkam”. Nasz Klub Seniora liczy około 90 osób. Chętni wciąż napływają, chociaż sala już teraz pęka w szwach. Organizowane są spotkania z lekarzami, policjantami, spotkania okolicznościowe. Członkinie uczęszczają na gimnastykę. Zorganizowaliśmy także spotkanie najstarszych mieszkańców – Marokanów. Chcieliśmy, żeby nam, mieszkańcom bloków, opowiedzieli o tym, co było tutaj kiedyś. Na spotkanie przyszli ludzie około sześćdziesięcioletni. Rysowali starą mapę Maroka. Wspomnienia były bardzo wzruszające.
Udało nam się także wyremontować połowę boisk w naszej dzielnicy, opracowaliśmy także plan oświetlenia. Były u nas ulice kompletnie nieoświetlone, np. Bema i Wieczorka.
– Organizujemy także festyny. Staramy się w nie zaangażować jak najwięcej mieszkańców. Odbywa się spartakiada przedszkoli, których mamy w naszej dzielnicy aż sześć, prezentują się wszystkie szkoły, ośrodek Bushido oraz Młodzieżowy Dom Kultury.
Roman Wistuba, znany miłośnik kwiatów, a jednocześnie wiceprzewodniczący zarządu dzielnicy, organizuje niepowtarzalne wystawy kwiatów. Odwiedzamy także z paczkami naszych mieszkańców przebywających w Domu Pomocy Społecznej na ul. Żużlowej, a także wiekowych mieszkańców, którzy ukończyli dziewięćdziesiąt lat i więcej. Przygotowujemy paczki świąteczne. Założyliśmy także Stowarzyszenie Przyjaciół Dzielnicy Maroko – Nowiny. Niezależnie od tego, kto zasiądzie w Radzie Dzielnicy, chcemy pracować na rzecz tutejszej społeczności. Staramy się, aby mieszkańcy naszej dzielnicy czuli się tutaj dobrze i swojsko. To przecież nasze miejsce na ziemi.
Tam gdzie Real, był staw
Pamiętam, jak tutaj ten teren wyglądał całkiem inaczej. Owszem, były zawsze kolejowe bloki za Realem, na ulicy Bema i Wieczorka też stały. A poza tym były tutaj pola i pola. Pamiętam, na ul. Dąbrówki znajdowała się uprawa porzeczki. Gdzieniegdzie stały jakieś domki jednorodzinne, a tak nie było tutaj nic. Jak zmarła tragicznie Urszula Porwoł – młoda śpiewaczka z zespołu „Śląsk”, szliśmy do jej domu przez pola i śniegi. Chcieliśmy zobaczyć wystawioną trumnę. Jej dom rodzinny znajdował się tam, gdzie dzisiaj telewizja kablowa. A na sanki chodziłam na tak zwaną „Mandrelówę”. Była to wielka górka za obecnym Domusem. Znajdowało się tam wówczas około stu domków działkowych. Mój ojciec był gospodarzem na tych ogródkach. Istniały one około dwadzieścia pięć lat. Dzisiaj nie ma po nich śladu. A tam, gdzie obecnie stoi Real, pamiętam z czasów dzieciństwa, był staw. Czerpali z niego wodę działkowicze. Domus powstał chyba w 1977 roku. A gdzie mężczyźni spędzali czas? Chyba jedynie w barze „Potacznia” na ulicy Raciborskiej, bo innych barów tutaj raczej nie było. Cieszę się, że teraz rada naszej dzielnicy organizuje spotkania Marokanów – ludzi, którzy pamiętają, jak wyglądała nasza dzielnica kiedyś.
(izis)