Europejska premiera w Rybniku
Najnowszy spektakl Gliwickiego Teatru Muzycznego „Europa moich marzeń”, zawita do Rybnika.
Marcin Mońka: „Europa moich marzeń” nawiązuje do wcześniejszego spektaklu „Wiedeń moich marzeń”, także w Pańskiej reżyserii. Jest pan marzycielem?
Krzysztof Piotrowski, reżyser: „Wiedeń moich marzeń” był czymś w rodzaju widowiska opartego na muzyce operetkowej. Kiedyś byłem całkowitym przeciwnikiem operetki. Jeszcze jako student teatrologii w Krakowie uważałem ją za sztukę niższą i gorszą. Być może dlatego, że oglądałem beznadziejne przedstawienia. Pewnie gdybym wówczas pojechał do Wiednia, wówczas bym się w niej zakochał. Gdy zostałem szefem artystycznym GTM powoli zacząłem przekonywać się do tego gatunku.
Oczywiście że jestem marzycielem, byłem nim od dziecka. „Europa moich marzeń” to kraina, w której jest miło i pięknie, ludzie nie kłócą się i nie walczą ze sobą. Chcę jak najdłużej żyć w takim świecie (śmiech).
Czy Brodzińską, trudno namówić do współpracy?
Kiedy przygotowywałem „Wiedeń...”, z pewną nieśmiałością zwróciłem się do niej z propozycją współpracy. Grażyna ochoczo na nią przystała, zresztą jej ojciec urodził się w Wiedniu, ona sama bardzo lubi to miasto i ma do niego ogromny sentyment. Kiedyś wyznała mi, że żałuje, że nie mieszka tam na stałe. Po udanej współpracy we „Wiedniu...” nie miałem najmniejszego problemu, by ją przekonać tym razem do „Europu moich marzeń”.
Artystkę kojarzy się najczęściej z operetką i śpiewem. Tymczasem tutaj obsadza pan ją w różnych rolach...
Grażyna uwielbia tańczyć, uwielbia się ruszać. Ucieszyła się bardzo z czardasza, zatańczy również tango, w zupełnie innej formie niż jesteśmy do niego przyzwyczajeni. Bardzo długo się wahała, stwierdziła, że nie jest tancerką, obawiała się, że nie zatańczy idealnie. Tango jest szalenie trudnym tańcem, cała uwaga będzie na niej skupiona. Dla mnie jednak jest jedyną artystką, która w tak emocjonujący sposób potrafi zatańczyć tango. I cieszę się, że pokażę znowu jej nowe, inne oblicze.
A co trzeba zrobić, aby Grażyna Brodzińska o jakimś teatrze powiadała „mój teatr”? Tak właśnie dzieje się z Gliwickim Teatrze Muzycznym.
Jej teatrem była warszawska Roma, kiedy jednak tę scenę sprofilowano jako teatr musicalowy, nie znalazła tam miejsca dla siebie. Nie chce być kojarzona wyłącznie z jednym gatunkiem. Chce się rozwijać. Dlatego wybiera nasz teatr. Szalenie nam miło z tego powodu.
Dlaczego spektakl ma premierę w Rybniku?
Od lat współpracujemy z Rybnickim Centrum Kultury. Nie byłoby jednak tej zażyłości, gdyby nie rybnicka publiczność. A ta kocha klasykę, i my to czujemy. Wypracowaliśmy sobie tutaj prawdziwą więź. Za każdym razem, gdy przyjeżdżamy ze spektaklem wszystkie bilety są wyprzedane. Nasz zespół lubi tutaj występować, i traktuje to miejsce prawie jak swoją drugą scenę.
O klimacie spektaklu
Europa moich marzeń – to rodzaj muzycznej podróży po Starym Kontynencie, z barwnymi kostiumami i sugestywnymi rekwizytami.Klimat przedstawienia będzie tu budować muzyka, czasami znana szerszej publiczności, jak choćby słynne arie i duety z oper Verdiego, innym razem świat sceniczny stworzą utwory niemal u nas nieznane. W podróż po Europie zabiera nas Krzysztof Piotrowski, który jest autorem scenariusza, a także inscenizatorem i reżyserem przedstawienia. To jego kolejne przedsięwzięcie, w którym publiczność na ponad 2 godziny przenosi się w świat marzeń i pięknych baśni. Wcześniejszy spektakl Piotrowskiego - „Wiedeń moich marzeń” odniósł wielki sukces, z powodzeniem grywano go w warszawskiej sali Kongresowej a także na muzycznych festiwalach w całym kraju. Wspólnie z gliwickimi artystami odwiedzimy Rosję, Polskę, Włochy, Francję, Hiszpanię i Austrię.
Zaproszenie
Spektakl „Europa moich marzeń” będzie można zobaczyć w Teatrze Ziemi Rybnickiej 19 listopada o godz. 18.00. Za bilety zapłacimy 40 i 45 zł.
Marcin Mońka