Ulewne deszcze zalały plac zabaw. Kiedyś był tam staw
SYRYNIA To było do przewidzenia – komentowali ci mieszkańcy centrum Syryni, którzy obserwowali, jak po środowym oberwaniu chmury, woda zalewa nowy plac zabaw. Został on wybudowany w drugiej połowie ubiegłego roku u zbiegu ul. 3 Maja, Wąskiej, Wolności i Potokowej. W miejscu, gdzie kiedyś znajdował się zbiornik wodny. – Plac został tak pomyślany, żeby w tak nadzwyczajnych sytuacjach być bezpiecznikiem dla okolicznych domostw – odpowiada gmina. Ale 13 maja ten bezpiecznik znów został zalany, podobnie jak część okolicy – wody spłynęło tyle, że nie było mowy o tym by zmieściła się w niecce placu zabaw.
Strażacy posprzątali
13 maja rano, po środowej ulewie, z osuszaniem, a w zasadzie z czyszczeniem placu zabaw walczyli strażacy z OSP Nieboczowy. Nawierzchnia rozległego obiektu została niemal całkowicie zamulona ziemią, którą naniosły wody, spływające do placu zabaw z wyższych rejonów ul. Wolności, 3 Maja czy Wałowej. – Tu wybijały z kanalizacji deszczowej istne gejzery – mówi nam mieszkaniec Syryni, który mieszka w tej okolicy. Przypomina, że plac zabaw wybudowano w miejscu, w którym kiedyś znajdował się staw, w obniżeniu terenu. – Dlatego należało ten teren podwyższyć, a dopiero wtedy budować na nim plac zabaw – uważa mieszkaniec.
Strażacy z czyszczeniem placu zmagali się od godz. 9.00 do 12.30. Roboty było co niemiara, bo obiekt jest sporej wielkości. Piękny z wybrukowanymi alejkami, które trzeba było właśnie wyczyścić. – Wody przyszło tyle, że tu nic by nie pomogło. Że należało podwyższyć najpierw teren? Wówczas w czasie takiej ulewy zostałyby zalane domy, które znajdują się za stawem – powiedział jeden ze strażaków biorących udział w sprzątaniu obiektu.
Wszystko pod kontrolą
Urząd Gminy w Lubomi, który zlecił wykonanie placu zabaw tłumaczy podobnie – podwyższenie terenu nie wchodziło w rachubę. – Specjalnie zostawiliśmy ten teren obniżony, żeby w takich sytuacjach był takim bezpiecznikiem. Czasem, bardzo rzadko, zdarzają się ulewy, po których, zawężony przed laty przepust pod drogą wojewódzką oraz zarurowany rów deszczowy (został zarurowany, bo mieszkańcy wpuszczali do niego ścieki), nie jest w stanie odprowadzić od razu całości wód opadowych. Wtedy dochodzi do podtopień. W takiej sytuacji lepiej, by woda zbierała się w niecce placu zabaw, niż zalała okoliczne domy. A plac został tak skonstruowany, że woda odpływa z niego do kanału deszczowego. Jedynie trzeba będzie wymienić piasek. Uważam jednak, że lepiej wymienić kilka wywrotek piasku w placu zabaw, niż narazić dorobek mieszkańców, do czego by doszło, gdybyśmy ten teren podwyższyli – zaznacza Bogdan Burek, zastępca wójta Lubomi.
Kolejna ulewa spustoszyła całą okolicę
Może w takim razie nie należało w ogóle budować w tym miejscu placu zabaw, a zostawić teren taki, jaki był, czyli porośniętą trawą nieckę? – W ciągu 15 lat zdarzyła się dopiero druga taka sytuacja, że ta niecka została zalana. Ja wiem, że są tam ludzie, którzy tego placu zabaw nie chcieli. Naszym zdaniem lepiej, jak ten teren jest ładnie zagospodarowany. To centrum Syryni. Plac zostanie posprzątany i znów będzie służył rodzinom z dziećmi – mówił 13 maja po południu Bogdan Burek.
Nikt nie przewidział, że kolejna ulewa przyjdzie za kilka godzin i będzie jeszcze większa od tej wtorkowej. Obiekt został ponownie całkowicie zalany, podobnie jak teren wokół niego. Ul. Wolności i dalej ul. Potokową płynęła dosłownie rzeka.
Budowa placu zabaw w Syryni wraz z zagospodarowaniem terenu kosztowała budżet gminy około 420 tys. zł. Gmina na wykonanie placu pozyskała prawie 60 tys. zł z Konkursu Marszałkowskiego Inicjatywa Sołecka.(art)